sobota, 20 października 2012

Rozdział 7

Rozdział 7


Znowu to samo. Byłam w małym, ciemnym pokoiku z ochroniarzem i policjantami. Właściwie jeden był kobietą. Siedziałam na zimnym, metalowo drewnianym krześle przy stoliczku. Po prawej znajdowała się szyba. Ktoś kto się nie zna powiedziałby, że to lustro, ale często dosyć tu bywałam.
- Chcielibyśmy jeszcze raz z panią porozmawiać. Może na początek co się wczoraj wydarzyło? -Zaczęła policjantka o krótkich i ciemnych włosach. Z początku nie wiedziałam kompletnie o co chodzi, ale ból głowy dał znać.
- No, więc.. Wracałam do swojego pokoju, było ciemno na korytarzu.. i ktoś musiał mnie uderzyć czymś dosyć mocno bo straciłam przytomność.
- Przypomina może sobie pani coś co mogłoby nam pomóc?
- Buty. Zanim całkowicie "odleciałam" widziałam brązowe,męskie buty. Chyba z lacosty.
Policjant obok zanotował i kiwnął do kobiety o imieniu Caroline. Zapadła przez chwilę cisza.
- Dobrze, dlaczego nie poszłaś do skrzydła szpitalnego z tym?
- Kiedy się obudziłam miałam bandaż na głowie. Moja wspólniczka pokoju mnie znalazła.
Przesłuchanie nie trwało dłużej niż pół godziny. Nie chcieli mnie "zamęczać" pytaniami z powodu tego co się stało. Kiedy wróciłam do ośrodka, wchodząc do swojego pokoju znalazłam karteczkę leżącą na moim łóżku. Nie było to o dziwo ręcznie napisane, lecz wydrukowane.

Spotkajmy się dzisiaj o 01:15 w pokoju pod ośrodkiem z dokumentami wszystkich tutaj osób.
Bez problemu się tam dostaniesz. Kluczyki są za doniczką.
~Thomas

Spojrzałam na zegarek. 14:27. Wtedy usłyszałam krzyk tuż przy swoim uchu. Przestraszona zleciałam z łóżka patrząc na ... Grace.
- Zwariowałaś?!
- Sorki.., Haha szkoda, że nie widzisz swojej miny!
- Nie mam nastroju do żartów dopiero co wróciłam znowu z komisariatu.
- Po co tam byłaś?
- Pytali o wczoraj...
Nastała cisza.
- Słuchaj nie najlepiej się czuję. Chyba się położę i zasnę na kilka godzin..
- Jasne, spoko. Rozumiem. Miłych snów! -Pożegnała mnie przyjaciółka i wyszła. Zasłoniłam okno czarnymi, grubymi zasłonami i padłam bezwładnie na łóżko.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Znowu byłam w ciemnym miejscu. Tak. To był ten sam las gdzie poprzednio śnił mi się morderca. Nie chciałam tu być. Zaczęłam zrozpaczona rozglądać się wokoło i szukać jakiejkolwiek pomocy. Wtedy poczułam jakiś zapach. Bardzo mocnych perfum. Nie był zbyt przyjemny. Potem był oddech na mojej szyji. Nie chciałam się odwrócić. Wiedziałam, że ON tam jest. Zamknęłam oczy i zaczęłam nucić jakąś piosenkę, której kompletnie nie znałam, ale brzęczała mi w głowie. Po moim bladym policzku spłynęła
słona łza. Jego ręka zaczęła głaskać moje ramię i kość obojczykową. Jednak dodtyk wydawał się znajomy. Otworzyłam powoli oczy,ale obraz zaczął się rozmazywać.. Wszystko co czułam słabło...

Obudziłam się na swoim łóżku w pokoju z przyspieszonym oddechem. Noemi spała na przeciwko. Wygrzebałam z kieszeni komórkę i spojrzałam na godzinę. była już dwudziesta trzecia. Cicho poszłam do łazienki wziąść prysznic, przebrać się i umyć włosy. Rzęsy lekko pomalowałam tuszem, a usta błyszczykiem. Do spotkania miałam jeszcze piętnaście minut. Szybkim krokiem wyszłam z pokoju i podążyłam ciemnością korytarzu w dół. Po omacku znalazłam kluczyki do pokoju z dokumentami. Były tak jak napisane było na kartce - za doniczką. Przekręciłam je w prawo i weszłam do środka. Tylko gdzie nie gdzie paliły się bardzo słabe lampki. Zaczęłam czytać napisy na szarych, wysuwanych szufladach. Kiedy doszłam do litery E nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam szybko czytać nazwiska. Ebulden, Eddmin, Edroger, Ekul, i Elten. Thomas Elten. Jeszcze przez chwilę się wahałam, ale wyjęłam kartotekę i otworzyłam ją.
Dane: imię: Thomas
nazwisko: Elten
urodzony: 18.09.1972 r.
wykroczenia, łamane prawa: ~ jazda samochodem bez prawa jazdy
~ kradzież
~ kradzież...

I w końcu palcem dojechałam do:

~ nieumyślne spowodowanie śmierci Johna Eltena.

John Elten? Kim on jest? Odłożyłam dokumenty s powrotem na miejsce, a moją uwagę przykuły leżącą na stoliczku. Matt Tilam.
Skoro już tu jestem to przeczytam trochę o nim. W końcu to chłopak mojej przyjaciółki.
wykroczenia, łamane prawa:  ~ kradzieże
~ próba zabójstwa Anne Goreen.
Wtedy usłyszałam czyjś oddech. Był oddalony jakieś dziesięć metrów na przeciwko mnie. Światło nie dotykało go, więc nie mogłam zobaczyć kto to.
- Nie ładnie tak czytać czyjeś kartoteki. -Rozpoznałam ten głos i nie należał on do Thomasa. Ze strachu upuściłam dane Matta, a do moich nozdrzy dobiegł ten sam mocny i nie przyjemny zapach perfum ze snu...

_________________________________

Zacznijmy może od tego że pisałam ten rozdział chyba z pięć razy, ale nie podobał mi się. Ten w miarę jest ok i wprowadziłam trochę więcej opisów. Podoba wam się? Co myślicie? Piszcie w komentarzach, mam nadzieję, że nie odpuściliście sobie już mojego bloga :c  Pozdrawiam! A i przepraszam że rozdział krótki i są błędy!