wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział 8 - Prawda?

Nie wiem czy wszyscy przeczytali, ale w komentarzu pod rozdziałem 7 napisałam że ten rozdział pojawi się na innym blogu. Miałam problemy z laptopem aż w końcu całkowicie się zepsuł. Teraz mam nowego dlatego udało mi się dodać tutaj ten rozdział :) Mam nadzieję że nie skreśliliście już tego opowiadania :D

__________________________________________

Rozdział 8

- Ale mnie przestraszyłeś Matt. -Powiedziałam łapiąc się za serce. Cisza. -Czekam na Thomasa, widziałeś go może?
- Nie przyjdzie.
- Jak to?
- On nic nie wie o tym spotkaniu.
Kiedy się nie odezwałam kontynuował dalej.
- To ja zostawiłem ci ten list. Wiedziałem, że przyjdziesz a wszystkie dowody będą wskazywać na Thoma.
- Ale czemu? Nie mogliśmy normalnie porozmawiać? -Na te słowa wybuchnął głośnym śmiechem.
- Mała, biedna, głupia i naiwna. Nic nie rozumiesz.
- To mnie oświeć.
- Amira. Jak myślisz kto mógł zabić taką pustą idiotkę? Gdyby nie dowiedziała się przypadkiem o paru sprawach.. Żyła by.
- Ale jak to?  -Przeczesałam lekko zdenerwowana grzywkę ręką. Kiedy Matt zrobił krok do przodu zobaczyłam buty z lacosty. Zaczęłam się zastanawiać co ja
tu jeszcze robię. Wszystko zaczęło mi się układać w całość. Już dawno powinnam wiać, jednak moje nogi były sparaliżowane.
- Mówi ci coś data 11.03.1976 r.?
- Nie?
- Nie kłam! -Wyjął wtedy z kieszeni nóż.
- Boże Matt! Proszę uspokój się! -Cofałam się a on przybliżał.
- Właśnie wtedy została zamordowana moja siostra. Widziałem kto to zrobił. Nie ujęto sprawcy. Zrobię wszystko byś cierpiała tak jak ona.
- Czy ty myślisz, że to ja zrobiłam? -Szepnęłam przestraszona.
Zamiast mi odpowiedzieć zaczął biec w moją stronę. Szybko zakręciłam za dużą szafką z szufladami, dokumentami i zaczęłam uciekać do drzwi. Były zamknięta, a kluczyka nie było w zamku. Wtedy usłyszałam go niedaleko za sobą. Machał kluczykami. Skoczyłam w lewą stronę rzucając mu pod nogi krzesło co spowodowało
rozrzuceniem tysiąca kartek.
- Proszę uwierz mi! Pomyliłeś mnie z kimś! To nie ja. -Mówiłam na darmo. Korzystając, że światła zgasły na czworaka weszłam pod biurko.
- Musisz zapłacić za swoje czyny! Tym razem nie będę stał i patrzył. Zginiesz tak samo jak moja siostra! -Wrzeszczał. Słyszałam jego kroki coraz bliżej. Jego oddech i smród perfum. Po moim policzku zaczęły płynąć łzy. Dlaczego nikomu nie powiedziałam o tym spotkaniu? Jednym ruchem odsunął krzesło przede mną i pociągnął mnie za nogę. Do moich uszu dotarł dźwięk wywarzania drzwi.
- Policja! Masz ją zostawić w spokoju! -Krzyczeli. Lampy się zapaliły co dużo nie dało. Matt zakrył mi usta dłonią a drugą podłożył nóż do gardła.
**Dwie godziny później**
Policja przesłuchała mnie i wyjaśniła jak znalazła. W pokoju Matta i Thomasa znaleziono stary świecznik z moim włosem i jego odciskami palców. Nie mogli go znaleźć więc poszli mi o wszystkim powiedzieć, ale znaleźli na moim łóżku pod poduszką kartkę od niego podpisaną jako Thomas. Byłam przerażona. Wciąż nie docierało do mnie to co się wydarzyło. Radiowóz odwiózł mnie do ośrodka i policjanci odprowadzili do drzwi. Kiedy weszłam do pokoju wspólnego z Noemi, przyjaciółki rzuciły mi się w ramiona. Po ich zaczerwienionych oczach widziałam, że płakały. Boże, co ja powiem Noemi? Przecież to jej chłopak!
- Złapaliście go? Wiecie kto to zrobił? -Powiedziała odchylając się Grace.
- Tak. To Matt Tilam. -Wtrąciła policjantka.

 ______

Myślisz, że to koniec? To dopiero początek opowiadania o Van :D Wkrótce nowy rozdział.....

sobota, 20 października 2012

Rozdział 7

Rozdział 7


Znowu to samo. Byłam w małym, ciemnym pokoiku z ochroniarzem i policjantami. Właściwie jeden był kobietą. Siedziałam na zimnym, metalowo drewnianym krześle przy stoliczku. Po prawej znajdowała się szyba. Ktoś kto się nie zna powiedziałby, że to lustro, ale często dosyć tu bywałam.
- Chcielibyśmy jeszcze raz z panią porozmawiać. Może na początek co się wczoraj wydarzyło? -Zaczęła policjantka o krótkich i ciemnych włosach. Z początku nie wiedziałam kompletnie o co chodzi, ale ból głowy dał znać.
- No, więc.. Wracałam do swojego pokoju, było ciemno na korytarzu.. i ktoś musiał mnie uderzyć czymś dosyć mocno bo straciłam przytomność.
- Przypomina może sobie pani coś co mogłoby nam pomóc?
- Buty. Zanim całkowicie "odleciałam" widziałam brązowe,męskie buty. Chyba z lacosty.
Policjant obok zanotował i kiwnął do kobiety o imieniu Caroline. Zapadła przez chwilę cisza.
- Dobrze, dlaczego nie poszłaś do skrzydła szpitalnego z tym?
- Kiedy się obudziłam miałam bandaż na głowie. Moja wspólniczka pokoju mnie znalazła.
Przesłuchanie nie trwało dłużej niż pół godziny. Nie chcieli mnie "zamęczać" pytaniami z powodu tego co się stało. Kiedy wróciłam do ośrodka, wchodząc do swojego pokoju znalazłam karteczkę leżącą na moim łóżku. Nie było to o dziwo ręcznie napisane, lecz wydrukowane.

Spotkajmy się dzisiaj o 01:15 w pokoju pod ośrodkiem z dokumentami wszystkich tutaj osób.
Bez problemu się tam dostaniesz. Kluczyki są za doniczką.
~Thomas

Spojrzałam na zegarek. 14:27. Wtedy usłyszałam krzyk tuż przy swoim uchu. Przestraszona zleciałam z łóżka patrząc na ... Grace.
- Zwariowałaś?!
- Sorki.., Haha szkoda, że nie widzisz swojej miny!
- Nie mam nastroju do żartów dopiero co wróciłam znowu z komisariatu.
- Po co tam byłaś?
- Pytali o wczoraj...
Nastała cisza.
- Słuchaj nie najlepiej się czuję. Chyba się położę i zasnę na kilka godzin..
- Jasne, spoko. Rozumiem. Miłych snów! -Pożegnała mnie przyjaciółka i wyszła. Zasłoniłam okno czarnymi, grubymi zasłonami i padłam bezwładnie na łóżko.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Znowu byłam w ciemnym miejscu. Tak. To był ten sam las gdzie poprzednio śnił mi się morderca. Nie chciałam tu być. Zaczęłam zrozpaczona rozglądać się wokoło i szukać jakiejkolwiek pomocy. Wtedy poczułam jakiś zapach. Bardzo mocnych perfum. Nie był zbyt przyjemny. Potem był oddech na mojej szyji. Nie chciałam się odwrócić. Wiedziałam, że ON tam jest. Zamknęłam oczy i zaczęłam nucić jakąś piosenkę, której kompletnie nie znałam, ale brzęczała mi w głowie. Po moim bladym policzku spłynęła
słona łza. Jego ręka zaczęła głaskać moje ramię i kość obojczykową. Jednak dodtyk wydawał się znajomy. Otworzyłam powoli oczy,ale obraz zaczął się rozmazywać.. Wszystko co czułam słabło...

Obudziłam się na swoim łóżku w pokoju z przyspieszonym oddechem. Noemi spała na przeciwko. Wygrzebałam z kieszeni komórkę i spojrzałam na godzinę. była już dwudziesta trzecia. Cicho poszłam do łazienki wziąść prysznic, przebrać się i umyć włosy. Rzęsy lekko pomalowałam tuszem, a usta błyszczykiem. Do spotkania miałam jeszcze piętnaście minut. Szybkim krokiem wyszłam z pokoju i podążyłam ciemnością korytarzu w dół. Po omacku znalazłam kluczyki do pokoju z dokumentami. Były tak jak napisane było na kartce - za doniczką. Przekręciłam je w prawo i weszłam do środka. Tylko gdzie nie gdzie paliły się bardzo słabe lampki. Zaczęłam czytać napisy na szarych, wysuwanych szufladach. Kiedy doszłam do litery E nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam szybko czytać nazwiska. Ebulden, Eddmin, Edroger, Ekul, i Elten. Thomas Elten. Jeszcze przez chwilę się wahałam, ale wyjęłam kartotekę i otworzyłam ją.
Dane: imię: Thomas
nazwisko: Elten
urodzony: 18.09.1972 r.
wykroczenia, łamane prawa: ~ jazda samochodem bez prawa jazdy
~ kradzież
~ kradzież...

I w końcu palcem dojechałam do:

~ nieumyślne spowodowanie śmierci Johna Eltena.

John Elten? Kim on jest? Odłożyłam dokumenty s powrotem na miejsce, a moją uwagę przykuły leżącą na stoliczku. Matt Tilam.
Skoro już tu jestem to przeczytam trochę o nim. W końcu to chłopak mojej przyjaciółki.
wykroczenia, łamane prawa:  ~ kradzieże
~ próba zabójstwa Anne Goreen.
Wtedy usłyszałam czyjś oddech. Był oddalony jakieś dziesięć metrów na przeciwko mnie. Światło nie dotykało go, więc nie mogłam zobaczyć kto to.
- Nie ładnie tak czytać czyjeś kartoteki. -Rozpoznałam ten głos i nie należał on do Thomasa. Ze strachu upuściłam dane Matta, a do moich nozdrzy dobiegł ten sam mocny i nie przyjemny zapach perfum ze snu...

_________________________________

Zacznijmy może od tego że pisałam ten rozdział chyba z pięć razy, ale nie podobał mi się. Ten w miarę jest ok i wprowadziłam trochę więcej opisów. Podoba wam się? Co myślicie? Piszcie w komentarzach, mam nadzieję, że nie odpuściliście sobie już mojego bloga :c  Pozdrawiam! A i przepraszam że rozdział krótki i są błędy!

sobota, 22 września 2012

Rozdział 6

Rozdział 6


Kiedy szłam między stolikami w stołówce wszyscy patrzyli z przerażeniem na mój bandaż i zaczynali szeptać. Udało mi się usłyszeć nawet kilka razy:
- O boże ona jest kolejną ofiarą
- Co jej się stało?
- Myślisz, że została na prawde napadnieta czy to tylko dlatego aby jej nie podejrzewali o morderswo Amiry?
Taak. To ostatnio mocno mnie wkurzyło, ale spróbowałam nie zwracać na to uwagi i po prostu usiadłam obok Patricka.
- Co ci się stało?
- Eee no ten.. Dostałam czymś wczoraj, wieczorem... -Odpowiedziałam lekko zakłopotana.
- Widziałaś kto cię zaatakował? -Spytał zdenerwowany.
Po chwili namysłu czując, że nadal czeka na moją odpowiedź pokręciałam przecząco głową.
- Widziałeś może u kogoś tutaj brązowe buty? Charakterystyczne ze znaczkiem Lacosty? -W tym momencie podszedł do nas Matt z Thomasem.
- Ee wiecie, co? Źle się czuję, nie zjem śniadania, idę sie położyć do łóżka. -Powiedział chłopak Noemi i szybko wyszedł ze stołówki.
- Pójdę z tobą! -Zawołał Patrick strasznie zdenerwowany i podążył za przyjacielem. Wzruszyłam w kierunku Thomasa ramionami i wzięłam kawałek naleśnika do ust. Zaczęłam wolno przeżuwać
przy czym obserwowałam bruneta, który usiadł obok mnie.
- Nie martw się. Ja już wszystko wiem. Wieści szybko się rozchodzą. -Usmiechnął się lekko, ale zaraz mina mu posmutniała. -Lepiej do mnie nie przychodź. Nie chce by stało ci się coś gorszego.
Te słowa mnie zszokowały. Aby nie zadławić się śniadaniem wzięłam szklankę wody i zaczerpnęłam dwa, porządne łyki.
- To mógł być tylko przypadek.. -Szepnęłam nie patrząc na niego.
- Wątpie. Amira - to była raczej pomyłka...
- Nie pomagasz. -Skończyłam jeść śniadanie i wreszcie na niego zwróciłam wzrok.
- Mówie to co mi się wydaję. Nie ufaj zbyt wielu osobom.
- Tobie też?
- Mi możesz. -Powiedział a ja przewróciłam oczami teatralnie i lekko się uśmiechnęłam. Odstawiłam tace na półke i poszłam. Postanowiłam sprawdzić jeszcze co jest u Patryka, więc udałam sie schodami na górę.
Już miałam nacisnąć klamkę, gdy usłyszałam rozmowę.
- Matt co jest w tym worku?
- Chyba śmieci, nie?
- I dlatego zrezygnowałeś ze śniadania? By wynieść śmieci?
Nastała chwila ciszy już chciałam się wycofać,a el kiedy postawiłam krok do tyłu, podłoga zaskrzypiała. Skrzywiłam się i nagle oślepiło mnie światło otwierających się drzwi w pokoju Matta i Thomasa.
- Nie ładnie jest podsłuchiwać. -Powiedział zły chłopak mojej przyjaciółki.
- Em, ja, ja nie podsłuchiwałam tylko chciałam zapytać czemu nie jecie, ale nie chciałam wam przeszkadzać w rozmowie więc pójdę już. -Zakończyłąm swoje wytłumaczenie i pobiegłam do swojego pokoju gdzie czekała na mnie
już Noemi. Leżała na swoim łóżku z nogami na ścianie i słuchawkami w uszach. Muzyki słuchała tak głośno, że słychać było z odległości kilkunastu metrów. Kiedy mnie zobaczyła blyskawicznie wyłączyła MP4 i zaczęła mówić.
- Policja do ciebie. Czeka przed ośrodkiem w samochodzie. -Znowu mina mi zrzędła.
Niechętnie zrobiłam to. Zawieźli mnie spowrotem na komisariat w sprawie ponownego przesłuchania. 

_______________________________
Zacznijmy może od tego że bardzo was przepraszam za wszystkie błędy, za to że rozdział krótki, ale przede wszystkim za to, że dopiero teraz dodaje ;/ Jestem na siebie bardzo zła, ale cóż wena nie dopisywała... W rozdziale 7 ewentualnie w 8 dowiecie się już kto jest mordercą, więc proszę was o cierpliwość :) Pozdrawiam!!!

piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 5

Rozdział 5


Taaa teraz sie zacznie. Wszyscy będą się mnie pytać czemu mnie zgarneli i zaczną mnie traktować jak jakąś trędowatą. Ja jej nie zabiłam a zresztą 25% osób z tym ośrodku właśnie dlatego się tutaj znajduję. W końcu wróciłam na ziemię i napotkałam wzrok Grace.
- Aa, sorki zamyśliłam się. Chodziło o Amirę. -Powiedziałam obojętnie, nabierajac spory łyk soku pomarańczowego.
- Co z nią? -Wzięła do buzi łyżkę zielonej paćki.
- Podejrzewają mnie o jej zamordowanie. -Szepnęłam na tyle cicho by tylko ona mogła to usłyszeć. Mało co się nie zadławiła. Wypluła porcję, która przed chwilą rzuła i popatrzyła na mnie.
- Ale ty tego nie zrobiłaś, nie?
- Jasne, że nie! Kurna, to w ogóle jest jakieś nienormalne...
- No to ostro. Teraz trzeba mieć sie na bacznosci. W końcu chyba nikt by nie chciał być kolejną ofiarą. -Wykrzywiła się, na co ja tylko pokiwałam głową.
Wtedy do stolika przyłączyła się Noemi, Matt i Patrick.
- Ofiarą czego? -zapytał mój braciszek.
- Morderstwa. -Usłyszał w odpowiedzi od chłopaka mojej przyjaciółki.
- A kto jest pierwszy? -Spytał niepewnie.
- Amira. -Powiedziałam po czym wzięłam gryz jabłka. Widziałam jak smutno mu się robi. Może za nią nie przepadaliśmy, ale śmierć jest okropna. Przytuliłam sie do niego mocno i pocałowałam w policzek.
Ktoś nowy pomysłał by, że jesteśmy razem, ale tutaj każdy wie, że traktujemy się jak rodzeństwo. Odwzajemnił uścisk i lekko się uśmiechnął.
Na czwartej lekcji dyrektor szkoły poinformował wszystkich o morderstwie dziewczyny. Jutro ma być "pogrzeb" odbywający sie na zewnątrz. Na normalny nie możemy pójść.
Na dalszych lekcjach byłam nieobecna. Błądziłam myślami, nawet między głupstwami. Chciałam z kimś pogadać. Co ja bredzę. Musiałam z kimś pogadać.
Po zajęciach udałam się na samą górę, gdzie pokoje mieli chłopcy. Wzięłam głęboki oddech i weszłam szybkim krokiem, zamykajac za sobą drzwi. Na łóżku siedział Thomas, a na drugim, jego
współlokator - Matt. Spojrzałam na chłopaka mojej przyjaciółki pytajaco czy mógłby wyjsć. Kiwnął głową i powędrował zapewne do Noemi. Brunet usmiechnął sie do mnie lekko i wskazał miejsce obok siebie.
Wykorzystałam zaproszenie i usiadłam tuż obok niego.
- Słuchaj... Widziałeś kogo dzisiaj wzięli na przesłuchanie?
- Tak. Mnie, Laure, Caroline, Sophie. Jutro weżmą tych, którzy zostali ty przeniesieni z powodu morderstw.
- Niby czemu ciebie podejrzewają?
- Bo myślą, że męczyły mnie te ciągłe listy i narzucanie sie Amiry. To prawda, ale nie zniżył bym się do tego poziomu.
- Słuchaj.. Jeśli nie chcesz nie musisz odpowiadać, ale dlaczego tu trafiłeś?
Milczał. Doskonale go rozumiem. Ja też nie lubiłam o tym gadać. Chłopak błądził oczami po pokoju. Zatrzymując się w końcu na moich oczach.
- To nie ty ją zabiłaś.. -Brzmiało to raczej twierdząco. - Ja to wiem. Większość tutaj osób ci nie wierzy... Ale ja wierze. Mam nadzieję, że morderca zostanie złapany.
Spuścił wzrok na moje usta i powoli zaczął się przybliżać. Ujął moją twarz w swoje dłonie i musnął swoimi ustami, moje wargi. Odsunęłam się zszokowana.
- Wiesz co, ja już muszę iść.. -Powiedziałam cicho, wstając. on złapał mnie za nadgrastek i jeszcze raz popatrzył.
- Ja przepraszam.. To było silniejsze ode mnie... -Kiwnęłam głową i wyszłam. Szłam pustym i  ciemnym korytarzem. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo nagle poczułam ogromny ból w tyle głowy i obraz mi sie zamazał. Udało mi się zobaczyć tylko, męskie, brązowe buty. Potem tylko ciemność.


Powoli zaczełąm słyszeć bardzo ciche głosy.
- Kurde Neysi, budź się. No weź otwórz te oczy.
Wtedy poczułam znowu ból na tyle czaszki. Otworzyłam lekko oczy, ale zaraz spowrotem zamknęłam bo oślepiło mnie światło.
- No wreszcie. -Sapnęła Noemi.
- Co się stało?
- Dostałaś czymś w głowę. tylko nie dotykaj! -Uprzedziła mnie. -Rozcięcie już nie krwawi. Masz szczęście, że cię znalazłam.
Podniosłam się do pozycji siedzącej znowu podnosząc powieki do góry. Mrugnęłam kilka razy i już powoli ostrość mi zaczęła wracać.
- Która godzina?
- Dwudziesta pierwsza. Dobre dwie godziny sobie poleżałaś. -Uśmiechnęła się. Mnie stać było tylko na grymas.
- Ciesz się. Jutro weekend, więc odpoczniesz. Widziałaś kto cie zaatakował?
- Nie.. Szłam pustym korytarzem. Chyba.. Przynajmniej nikogo nie widziałam. Zresztą, było ciemno.
- Ciemno w korytarzu u chłopaków? To nowość... -Prychnęła. -Najwyraźniej ktoś specjalnie je zgasił.
- Niby po co miał by mnie atakować?
- Nie wiem! Chcesz oreo? -Zapytała wystawiając przede mną paczkę ciastek. Pokiwałam przecząco głową. Miałam sucho w gardle.
- Nie, ale masz może coś do picia?
- Tiger, może być? -Podała mi puszkę, a ja ją otworzyłam i wielkimi łykami zaczęłam pić. Chyba Grace uciekła do sklepu, bo był chłodny. Odstawiłam go na bok, na szafkę i oblizałam usta.
- Dzięki. A właściwie to co robiłaś na górze u chlopaków? -Zapytałam.
- Rozmawiałam z Patrickiem, bo nigdzie nie mogłam znaleźć Matta. Dobra ja już się kłade spać, bo sie nie wyspałam.. Dobranoc.
- Myślałam, że poszedł do ciebie. -Szepnęłam.
- Co?
- Nic, nic. Dobranoc...


Obudził mnie dźwięk wibracji mojego telefonu. Dostałam smsa. Spojrzałam na godzinę: 04:49, a potem na osobę, która pomyślała by mnie obudzić.


Od: Grace

Wstawać i ubeirać się. Porobimy pare psikusów. Weźcie ze sobą paste do zębów i ogólnie jakieś paćki. Za 10 minut przed moim pokojem.


Boże.. Co ona znowu wymyśliła. Obudziłam blondynkę i poczłapałam do łazienki założyć jasne rurki i szarą bluzę. Noemi ubrała czarne legginsy i białą tunikę. Wzięłyśmy pasty do zębów i śmietanę w spreju. W zasadzie to nie wiem, co
ona robiła u nas w łazience. Posżłyśmy pod wskazane miejsce, gdzie czekała już nasza przyjaciółka.
- Dobra wchodzimy najpierw do Laury i Hizzy. -Hizza to dziewczyna kochająca metal. Znana z bójek. Moja przyjaciółka otworzyła drzwi od ich pokoju. Spały.
Podeszła z wielkim usmiechem na twarzy do dziewczyn i zaczęła malować im pastą twarze. Ja z Noemi zrobiłyśmy to samko dodając śmietanę na nos i policzki. Musiałyśmy wszystkie się powstrzymać od śmiechu bo strasznie śmiesznie to wyglądało.
Zaczęłyśmy odwiedzać tak pokoju po koleji. Rysowałysmy wąsy, broń, nawet Grace wzięła z kuchni ketchap i niektórym zrobiła profesjonalne rany. Kiedy zmierzałyśmy już schodami na górę do chłopaków, usłyszałyśmy kroki. Schowałyśmy sie szybko w kącie
gdzie nie dochodził blask księżyca. Wtedy pojawiło się światło latarki.
- Chcieliście uciec co? -Mamrotał jeden z ochroniarzy.
- Pokażcie się tchórze -Dodał drugi. Wtedy zobaczyliśmy ich sylwetki. Wielkie i umięśnione. Przeszli tuż obok nas. Wszystkie wstrzymałyśmy oddechy. Kiedy ochroniarze zniknęli za zakrętem, odczekałyśmy jeszcze chwilę i w mgnienia oku, ale i po cichu znalazłysmy się w swoim pokojach.
- Ja to już nie zasnę. Jest dobre pół godziny po piątej.. -Powiedziałam.
- Ja chyba też...  -Wzięłam do ręki tusz do rzęs i kretkę i pomalowałam mocno oczy. Noemi zaczeła rozczesywać starannie włosy. Kiedy skończyłam wyjęłam laptopa i podłączyłam do niego moje słuchawki. Puściłam swoją ulubioną piosenkę i zamknęłam oczy. Po chcwili przypomniała mi się scenka z Thomasem.
ten pocałunek. Na samą myśl znowu się uśmiechnęłam. Wpisałam powoli w klawiaturę Facebook.com i zalogowałam się. Powiadomień miałam całą mase. Patrzyłam na tablice Sary Lohan. Nie lubiłam już. To ona potwierdziła, że biąrę narkotyki i kłamała, że ją do tego namawiałam, chodź
było odwrotnie. To ona wprowadziła mnie w świat papierosów, alkoholu itd.. Jak miałyśmy 13 lat. Dopiero na 15 zaczęłam brać to świnstwo.

______________________________________
No siemka kochani ;*** Mam nadzieję, że rozdział chodź troszkę ciekawy bo męczyłam się nad nim tydzień ;/ Cały czas musiałam coś zmieniać i w końcu powstało to xd Przepraszam za wszystkie błędy i że nie dodałam go wcześniej ;/ Po prawej stronie jest ankieta bardzo bym chciała abyście w niej  zagłosowali :)
A i jeszcze jedno. Jeśli chcesz być informowany o rozdziałach to w zakładce "Informowane blogi" podaj w komentarzu swój adres bloga :) Zapraszam na mojego nowego bloga jak będzie wam się nudzić:
luna-draco-i-tajemnica.blogspot.com

niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 4

Rozdział 4


Do pokoju weszli jak gdyby nigdy nic, Matt i Thomas. Usiedli na moim lóżku, na przeciwko nas.
- Gdzie byłaś cały dzień? -Spytał syn dyrektora obojętnym głosem.
- Na komendzie. Przesłuchiwali mnie.
- A co, nabroiłaś? -Zaśmiał się Matt, na co Noemi błyskawicznie walnęła go w ramię.
- Ktoś zamordował Amire. Na teraznie szkoły. -Powiedziała za mnie blondynka, widząc że nie zabieram głosu.
- I ciebie o to podejrzewają? -Skrzywił się Thom.
- Tak, bo zanim ją zabito to kłóciłam się z nią.
- O co?
I tego się obawiałam. Czułam jak moje policzki oblewa rumieniec.
- O głupotę.
- O ciebie idioto. -Wtrąciła się znowu moja przyjaciółka. Posłałam jej spojrzenie, że nie musiała tego dodawać, ale ona tylko
przewróciła oczami.
- Jestem dla ciebie głupotą? -Spytał spoglądając na mnie z góry.
- Nie, ale ona kazała mi się od ciebie odczepić i trzymać z dala. To dla mnie była głupota. -Powiedziałam cicho. Czułam jeszcze chwilę narastającą zlość,
ale zaraz zniknęła. - Nie baliście się przyjść tu tylko po to, skloro mogliście zapytać rano? -Zmieniłam temat.
- Nie, woleliśmy być pierwsi. -Uśmiechnął się Matt.
- Jutro pewnie też po kogoś przyjadą. -Stwierdziła Noemi.
- No raczej. -Przytaknęłam. Wtedy usłyszeliśmy kroki. Zapewne pana Flousa. Matt i Thomas zaczęli się rozglądać za znalezieniem kryjówki. Thom wszedł do szafy, a
Matt pod łóżko. Chciał pod kołdrę, ale Jest zbyt wielki, aby mozna go nie zauważyć. Wtedy drzwi się otworzyły. Nauczyciel zaczął się rozglądać badawczo.
- Słyszałem rozmowy, a jest cisza nocna.
- O przepraszamy, ale Vanessa dopiero wróciła z komisariatu i nalegałam, aby mi opowiedziała jak tam jest.
- Słyszałem męskie głosy także.
- A no bo ja udawałam głosy policjantów.
- Powiedzmy, że wam wierzę, ale kładźcie się już spać.
- Dobrze, dobranoc panie Flous! -Powiedziałyśmy chórem.
- Dobranoc -burknął i zamknął za sobą drzwi. Kiedy kroki sie już oddaliły, chłopcy wyszli z kryjówek. Thom miał na głowie.... Mój czarny stanik z koronką, którego nie mogłam
znaleźć ostatnio.
- Oddawaj! -Rzuciłam sie w jego kierunku, a on zaczął go oglądać. Lecz nie długo bo zaraz go wyrwałam i położyłam na swoje miejsce.
- Lepiej, abyście już poszli.. -Powiedziała Noemi ziewając. Jej chłopak usmiechnął się łobuzersko i złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Przybliżyli się do siebie i blondynka zaczeła
czochrań jego włosy. Odkrząknęłam informując, że są tu też inni.
- A, sorki. Papa, za kilka godzin. -Powiedziała my friends i posłała całusa, do wychodzących gości. Kiedy zamknęli drzwi padłam zmęczona na łóżko. Dosłownie po kilku minutach już zasnęłam...


Byłam w lesie. Nie miałam nawet na sobie butów. A to zdzierstwo. Patyki wbijały mi się w stopy. Szłam na przód. Chciałam juz stąd wyjść bo nie wróżyło to nic dobrego.
Wtedy usłyszałam łamanie gałęzi za sobą. Nie chciałam się oglądać. Zaczęłam biec. Niestety w tym śnie nie było mi dane uciec i potknęłam się o korzenie jakiegoś wielkiego drzewa.
Mój wzrok padł na coś co spowodowało mój strach. Nie widziałam jego twarzy. Miał kominiarkę i kaptur. Bluzy na milion procent nigdy na oczy nie widziałam. W prawej ręcę mocno trzymał zaciśnięty nóż.
W mojej głowie usłyszałam. "Będą następni, uważaj może to własnie ty?". W tym wszystkim śmiał się drwiąco. Zachowywał sie jakby mój strach był jego tlenem. Im bardziej się bałam tym on lepiej się czuł.
- To nie jest prawda. To tylko sen. Musisz się obudzić. Musisz tylko owtorzyć oczy.. -Powtarzałam do siebie, a chłopak zaczął się zbliżać.
- Skąd pewność, że to sen?
- Ja zawsze zakładam buty, a z tej dziury w której teraz sobie śpie, trudno jest się wydostać. -Powiedziałam trochę pewniej.
- Skoro tak, to nie poczujesz tego! -Krzyknął i wbił mi nóż w brzuch. Powoli go zagłębiał. Wrzeszczałam i próbowałam wyrwać mu ręcę z uścisku. Trzymał mocno. Nogi także miałam nieruchome. Czułam ten sztylet w sobie jakbym na prawdę go miała. Czy to możliwe? Wtedy przebił mnie na wylot. Wrzasnęłam jeszcze głośniej.
- Van, obudź się. -Nie poruszył ustami, a jednak to wypowiedział. -Van do cholery otwieraj te oczy! -Jego glos zaczął brzmieć jak....


- Noemi, możesz odtawić ten kubek z lodowatą wodą z nad mojej twarzy. -Powiedziałam lekko zachrypiałym i przerażonym głosem.
- Taa, zaraz. - wylała zawartość na mnie.
- Noemi!!!
- Sory bardzo, to za to, że mnie obudziłaś.
- No chyba jednak tak odwrotnie.
- To nie ja darłam się jak opętana.
- Ehh, miałam zły sen...
- Jaki?
- Ktoś wbił mi nóż w brzuch. Bolało jak cholera...
- Nie za fajnie. Ja za to miałam zajebisty. Liczyłam owieczki, aż tu nagle kucyk pony. -Wykrzywiłam się.
- Okok, nie wnikam, ale oglądałaś znowu to badziewie przed snem?
- Kurde ostatni odcinek z nudów i czekałam na ciebie.
Spiorunowałam ją wzrokiem.
- Dobra lepiej chodźmy spać. Która godzina? -Powiedziała zmieniajac temat.
- Już piąta trzydzieści. Za półtorej godziny mamy śniadanie. Ja nie idę spać.
- okok, jak chcesz. Obudź mnie dwadzieścia minut przed siódmą.
- Dobranoc. -Pocałowałam ją w policzek i wygrzebałam z szafy jakąś książkę. Była to pierwsza księga cyklu Dni Mroku. Zapaliłam lamkę i zabrałam się do czytania.

Niczym się obejrzałam była już pora na śniadanie. Obudziłam Noemi i przebrałam się w czystą, jasno-różową koszulę, krótkie spodenki i czarno-różowe air maxy. Na śniadanie był sok pomarańczowy, jabłko i paćka szpinakowa. Ochyda. Tutaj to chyba każdy schudnie. Na tace wzięłam sobie tylko jabłko i sok. Reszta mnie obrzydzała. Dosiadłam się do stolika gdzie siedziała już Grace patrząca z wykrzywieniem na łyżkę ze szpinakiem.
- Siemka! -Powiedziałam całując ją w policzek. -Wszystko ok?
- Cześć, raczej to ja powinnam o to zapytać. Nie było cię wczoraj na lekcjach po tym jak cię zabrali. O co chodziło?

__________________________________
Udało mi się napisać rozdział czwarty :D Przepraszam za wszystkie błędy, ale pisałam na szybko. Piszcie w komentarzach kogo podejrzewacie o zabójstwo Amiry :D Jestem bardzo ciekawa. No i czy wam się podoba rozdział. Jak będzie się wam nudzić to zajrzyjcie na ten blog:
idea-fa-blog-ws-stories.blogspot.com
Pozdrawiam!

niedziela, 5 sierpnia 2012

Rozdział 3

Rozdział 3


Amire. Nie przepadałam za nią. Jeżeli ze sobą gadałyśmy to raczej kłótnia. Teraz nie przewidywałam innego wyjścia również.
- Jesteś Vanessa prawda? -Uśmiechnęła się niewinnie.
- Tak. Czego chcesz?
- Odwal się od Thomasa.
- Nie będziesz mi roskazywać, a zresztą o co ci chodzi? To twój były.
- Ale chce do niego wrócić. Jasne? Myślisz, że nie wiem o waszym tańcu wczoraj na imprezie, albo o dzisiejszym spotkaniu
na boisku? To ja zawiadomiłam ochronę.
- Słuchaj nie obchodzi mnie co sobie ubzdurałaś w tej pustej głowie. A teraz zejdź mi z drogi nim mnie wkurwisz.
- A co jeżeli się ciebie nie posłucham?
- Mam to gdzieś. -Zwruszyłam ramionami i popchnęłam ją lekko na bok.
- Jeżeli jeszcze raz się z nim spotkasz to nie ręcze za siebie. -Powiedziała wkurzona i poszła. Kiedy weszłam do pokoju Grace i
Eliany. Obie leżały jeszcze w łóżku, ale nie spały. Dwie przeciwności siebie, a jednak znakomicie się dogadują. 

Eliana była rudą i drobną dziewczyną i bardzo białej karanacji. Nie miała piegów. Jej skóra była idealna co powodowało do zazdrości
wielu dziewczyn. No wiecie trądzik... u niej było go brak. Zazwyczaj ubierała się w przewiewne sukienki. Zawsze odrabiała zadania domowe 

oraz nigdy nie udawała chorej, aby nie pójść na lekcje. Usiadłam na brzegu łóżka i znudzona oparłam brodę o rękę. 

- Co jest? -Zapytała Grace.
- Nic. Eliana, było coś zadane?
- Chyba nie zamierzasz odrabiać teraz lekcji.. -Skrzywiła się moja przyjaciółka.
- Tak historia, ćiwczenia. -Odpowiedziała ruda.
- Nie zamierzam tylko chciałam wiedzieć. -Wyszczerzyłam się i otworzyłam okno by wpuścić chodź trochę świerzego powietrza. Kraty były tylko dla osób mieszkających

na parterze i pierwszym piętrze. Tak się składa ,że akurat był to salon odpoczynku i stołówka. 



Lekcje pijały jak zwykle bardzo wolno. Pierwsze dwie przespałam, ale pan Flous nie widział. Jego zasięg wzroku dosięga tylko trzech pierwszych rzędów. A ja siedziałam na
samym końcu sali obok Grace, która słuchała muzyki. W ogóle nie widziałam Amiry. Ale w sumie co ona mnie obchodzi?
W końcu nadszedł czas kozy. Byłam tylko ja i Thomas. Nauczyciel kazał napisać pięćdziesiąt razy "Będę przestrzegał zasad tutaj obowiązujących" a następnie
zamknął nas w sali na klucz i wyszedł. Ja nabazgroiłam tylko "będę przestrzegała zasad tutaj obowiązujących x50". Sala za karę była bardzo mała i koloru szarego.
Było tu kilka krzeseł i ławek w gorszym stanie niż te w normalnych salach i tablica. Nie było biurka, bo pan Flous zawsze nas tylko zamykał i wychodził.  
Zaczęłam stukać paznokciami o ławkę, a ich dźwięk rozniósł się błyskawicznie po pomieszczeniu. Thomas spojrzał na mnie uśmiechając się łobuzersko. 
Włożyłam słuchawki do uszu i jeszcze raz spojrzałam na zegarek. Jeszcze pięćdziesiąt dwie minuty. Leciało właśnie Słoń - Love Forever. Jego wszystkie piosenki były pojebane, ale 
zawsze poprawiały mi humor. Zamknęłam oczy i pozwoliłam odpocząć moim myślą. Niestety nie na długo bo brunet obok mnie pozbawił mnie słuchawek.

- A ja co mam robić przez ten czas? -Zapytał.
- Nie wiem. Pisz lepiej pięćdziesiąt razy to zdanie. -Uśmiechnęłam się słodko i poszłam na koniec sali. Z torby wyjęłam dziennik gdzie bazgroiłam sobie,
kiedy mi się znudziło, czyli praktycznie na każdej lekcji. 

Reszta kozy minęła mi błyskawicznie oddałam kartkę niskiemu nauczycielowi w okularach i łysiną na głowie i wyszłam. Rzując gumę do rzucia otwierałam usta by śpiewać
tekst piosenki ale nie wydawałam żadnego dźwięku. 





**Rano**


- Raz, dwa, raz, dwa! Ruchy, ruchy! Jeszcze dwanaście kółek! Nie ociągać się! -Krzyczała nasza trenerka. Tutejsze wychowanie fizyczne to męczarnia. Nigdy frajda i
przyjemność. Zrobiliśmy już połowe kółek i jeszcze ten cholerny tuzin. Chodź miałam całkiem dobrą kondycję, takie ćwiczenia były męczące. Jeszcze wcześniej mielismy gimnstykę.
Nagle zobaczyłam zbliżających się dwóch policjantów w stronę naszej trenerki. Powiedzieli coś do niej, a ona nas zwołała.
- Vanessa Berkin. -Przeczytał z kartki facet w mundurze. Wystąpiłam na przód.
- Pojedziesz z nami.
Dziwne spojrzenia zaczęły na mnie padać. Spojrzałam na swój strój. Miałam na sobie szare, bawełniane dresy, czarną bluzkę sportową na ramiączka i tego samego koloru
reeboki za kostkę. Wzruszłyam ramionami i poszłam za policjantami do radjowozu.
- Zanieście jej rzeczy do pokoju. -Powiedział drugi policjant ,który ani razu sie jeszcze nie odezwał i zamknął drzwi od pojazdu. Kiedy ruszyliśmy wreszcie zniecierpliowiona spytałam:
- Co sie stało? Dlaczego mnie wieziecie na komisariat?
- Jesteś pierwsza na liście podejrzanych.
- Podejrzanych o co?
- O zabójstwo Amiry Dorcew.
- Co?! Ja jej nie zabiłam!
- Jedna osoba słyszała jak się kłóciłyście niedawno przed jej zamordowaniem.
- Ale ja wtedy poszłam sobie do przyjaciółki, ona żyła!
- Porozmawiamy na komendzie.
Reszta drogi minęła w ciszy. jak to Amira została zamordowana? Nie mieściło mi się to w głowie. Może nie była lubiana, ale żeby od razu kogoś pozbawić życia?
To jest chore.


Siedziałam w małym pokoiku z policjantką a po mojej prawej stronie było lustro. Wiedziałam, że inni się na nas gapią, widziałam to na filmach. Za mną, przy drzwiach był ochroniarz. Wkurzające, jakbym miała
jakieś szanse stąd uciec.
- Zacznijmy od początku. O co pokłóciłaś się z Amirą? -Zaczęła policjantka przede mną. Miała krótkie czarne włosy ,a do munduru doczepione "Bori Green".
- O chłopaka. Jej byłego.
- Możesz to rozwinąć?
- Nie chciała bym się z nim lepiej poznała. Kazała mi się trzymać od niego z dala.
- I wtedy się nie zgodziłaś i zadźgałaś nożem. Zwłoki wrzuciłaś za krzaki, za budynkiem. Tak było?
- Nie! Powiedziałam, że to nie jej sprawa i poszłam do przyjaciółki.
- Poszłaś do niej, aby nie podejrzewano cię o to?
- Już mówiłam, że nie! Moge wracać do ośrodka? Jestem już tu trzy godziny.
- Jak skończymy cię przesłuchiwać. Grasz w baseball? Może masz w pokoju kij?
- Gram, ale tylko na w-f i nie mam kija. Zresztą co to ma wspólnego z Amirą?
- Nie znaleźliśmy jeszcze narzędzia zbrodni.


Dopiero wieczorem mnie odwieźli spowrotem żegnając słowami "Będziemy mieli na ciebie oko i jak coś sobie przypomnisz natychmiast to zgłoś".
Burknęłam pod nosem aby spadali i poszłam do swojego pokoju. Kiedy otworzyłam drzwi Neomi podskoczyła.
- Nie strasz mnie.
- Sorki.
- Opowiadaj o co chodzi. -Usiadła po turecku.
- Zam.. Zamordowali Amirę na terenie szkoły. Podejrzewają mnie o to bo kłóciłam się z nią po spotkaniu z Thomasem na boisku.
Nic nie powiedziała patrzyła na mnie szeroko otwartmi oczami. Szok, zaskoczenie. To dało się wyczytać z jej twarzy. Współczuje osobie która znalazła jej trupa. Teraz
będzie miała koszmary do końca życia. Może i bredze, ale ja bym tak miała. Sine usta, blada skóra, zakrawione ciało... Fuj! Gadałyśmy już sporo, aż do pierwszej, gdy nagle
usłyszałyśmy pukanie. Spojrzałysmy po sobie. Raczej większośc uczniów boji się przechodzić korytarzem po jedenastej wieczorem bo moze być za to koza, gdy cię przyłapią.
Wtedy drzwi sie otworzyły.

_____________________
Przepraszam za wszystkie błędy i liczę, że rozdział się spodobał i napiszecie mi w komentarzach co przypadło wam do gustu a co nie ;/  Wiele to dla mnie znaczy i dziękuję za te 13 komentarzy pod 2 rozdziałem. Cóż to tyle :) Już wkrótce 4 rozdział :D Jeżeli chcecie być informowani o dalszych losach Vanessy obserwujcie bloga, lub zostawcie nazwę swojego bloga ;] A i zmieniłam zdjęcie w bohaterach Vanessy i Thomasa ;/ Pozdrawiam!

sobota, 28 lipca 2012

Rozdział 2

Rozdział 2


Jego pokój był większy chyba z dziesięć razy od mojego i Noemi. Ale jego ojciec jest tu dyrektorem. Dostaje wszystko co najlepsze. Nikt nie wie dlaczego się tu znalazł. To jego tajemnica. Zobaczyłam, że na gitarze gra nie kto inny jak Grace. Stała miłośniczka muzyki. Uśmiechnęłam się pod nosem i przecisnęłam do stołu z jedzeniem i napojami. Nalałam sobie Jacka Danielsa. Kiedy się odwróciłam moja współmieszkanka już całowała się ze swoim chłopakiem. Wypiłam wszystko i nalałam sobie drugą porcje. Potem mój braciszek poprosił mnie do tańca. Był o cztery centymetry niższy ode mnie. Puścili nawet wolną muzykę i śmiejąc się zaczęłam go obejmować. Zaczęłam się tak śmiać, że dostałam czkawki, więc poszłam zwalczać ją ogniem. Mój kieliszek zaraz był pusty. Grace przestała stroić gitarę i sama wypiła kieliszek wódki. 

- Thomas oczu nie może od ciebie oderwać -zaśmiała się. -A propo.. od kiedy masz kolczyk w pępku?
- Od trzech lat. I wcale się nie gapi na mnie tylko myśli czego by się tu napić. -Prychnęłam.
- Taa jasne. Chodź lepiej tańczyć. -Powiedziała i zaciągnęła mnie spowrotem na parkiet. Tańczyłam z nią baaardzo długo. Niestety musiała wracać i pomóc wszystko ustalić z resztą zespołu. Ledwo postawiłam krok w tył, a Noemi pociągnęła mnie za sobą i zaczęła się podejrzanie uśmiechać. 
- Słuchaj to było naprawdę trudne, więc tego nie schrzań! -Krzyknęła próbując bym tylko ja usłyszała. 
- Ale co?
- Zobaczysz! 
W tej chwili zobaczyłam gadającego Thomasa z Mattem, ale zaraz zaczął iść w moim kierunku. Nie no chyba tylko mi się zdaje, że w moim. Odsunęłam się trochę na bok, a
jego końciki ust ukrztałtowały się w lekki uśmiech. Nadal podążał za mną.
- Co tam Berkin?! -Krzyknął chociaż stał jakiś metr ode mnie. -Impreza w miarę spoko?!
- Ta, jest świetnie! -Powiedziałam i wypiłam następny kieliszek vódki. 
- Słuchaj, masz ochotę spotkać się jutro rano na boisku? -Teraz szepnął mi do ucha, a jego oddech zaczął mnie łaskotać. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Spoko, a o której? 
- O piątej. Może być?
- Jasne. 
- A teraz, idziesz tańczyć? 
Przytaknęłam głową i dałam zaprowadzić się w głąb tańczących. Puścili wolną muzykę, więc niepewnie objał mnie w pasie i czekał na moją reakcję. Przewróciłam oczami i zarzuciłam swoje ręce na jego szyję. Był wyższy ode mnie o głowę, więc oparłam swoją o jego ramię. 
Resztę imprezy gadałam tylko z nim. Moich przyjaciół w ogóle nie mogłam znaleźć a Grace dawała występy na gitarze. Miała na sobie granatową, luźną bluzkę zespołu, czarną spódniczkę i czarne glany. O pierwszej w nocy wszyscy już sobie poszli. Zostałam tylko ja i gospodarz imprezy. Pomagałam mu posprzątać ten cały bałagan. Zauważył, że jestem zmęczona i odprowadził mnie do pokoju.
- No to za cztery godziny się widzimy! -Uśmiechnął się odsłaniając swoje białe i równe zęby i zniknął w ciemnych korytarzach. Westchnęłam. Czyli sobie nie pośpie.
Zmyłam tusz do rzęs z oczu i wzięłam szybki prysznic. Już po trzydziestu minutach byłam w łóżku, przykryta czarną pościelą. Normlanie miałabym białą, gdyby nie Grace. Co prawda mnie było obojętnie w jakim kolorze jest pościel, ale jej nie. Nastawiłam szybko budzik na czwartą trzydzieści i zasnęłam. 


Obudził mnie dziwny dźwięk. Otworzyłam leniwie oczy i chciałam spojrzeć na godzinę, ale okazało się ,że moja komórka się rozładowała. Wstałam z łóżka przeczesując palcami włosy i wyjrzałam przez okno. Na dole stał Thomas z piłką w ręku. Otworzyłam szybko okno i powiedziałam na tyle głośno, aby mnie usłyszał.

- Która jest godzina?
- Piąta dwa. -Zaśmiał się.
- Będę za dziesięć minut na dole. -Wymawiając te słowa zamknęłam okno i spojrzałam na Noemi. Spała słodko i twardo. Westchnęłam i po ciemnku wyjęłam z szafki kilka ubrań. W łazience założyłam bieliznę, luźną, białą, męską koszulkę o wiele za dużą na mnie, czarne dresy i tego samego koloru adidasy. Włosy związałam w wysoki kucyk  i ostrożnie wybiegłam na korytarz. Niczym się obejrzałam byłam przed budynkiem, gdzie czekał już na mnie on. 
- To było piętnaście minut -Powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Byłabym gotowa gdyby komóka mi się nie rozładowała i zadzwonił ustawiony budzik. -Odpowiedziałam i zabrałam mu piłkę do nogi. Pokręcił głową i zaczął mnie gonić.
Przecisnełam się przez szparę bramy i wbiegłam na boisko. 
- Jesteś już rozgrzany?
- Tak, ale nie wiem czy ty też -Mówiąc to odebrał mi piłkę i zaczał biec w kierunku bramki. 
- Czyli na początku karne? -Zapytałam sama siebie i pobiegłam jak najszybciej by obronić. Niestety był szybszy i nim zdołałam się zorientować on strzelił bramkę.
- To było nie fair! Zaśmiałam się i zwinnie go ominęłam. Cisnęłam z całej siły piłkę i zaraz po tym straciłam równowagę i upadłam do tyłu tuż obok bruneta. Podciął mnie ,ale  nic nie zdziałał oprócz tego, że się wywaliłam. Uśmiechnęłam sie szyderczo i kątem oka zobaczyłam, że piłka trafiła w mój cel.
- A więc remis cwaniaczku. -Puściłam mu oczko i wstałam. 
- Dobra, gramy na rzuty karne.
- Ty pierwszy stoisz na bramce.
- Niech ci będzie, ale wątpie, że nie obronie piłki. 
- To się okaże.
Stanęłam przed piłką i kopnęłam nią. Cóż może i obronił ,ale tym razem mu się nie uda. Powtórzyłam czynność i znowu złapał. Do trzech razy sztuka. 
Tym razem kopnęłam ją z całych sił i ze zmyłką przez co jednak udało mi się trafić. Zobaczyłam wtedy kamienną minę chłopaka. Wpatrywał się w coś za mną.
Kiedy się odwróciłam ujrzałam zdenerwowanego ochroniarza -Mustafa. 
- Co wy tu robicie o tej porze? Teraz powinniscie jeszcze słodko spać, a nie mnie budzić! Czyżbyście zapomnieli ,że obowiązuje tu pewna reguła? A mianowicie
że jest zakaz przebywania na boisku od dziesiątej wieczorem do siódmej rano. WYjątkiem są zawody. Zostajecie dzisiaj po lekcjach w kozie u pana Flousa.
- Przepraszamy.. -Burknęłam i wyszłam razem z brunetem z boiska. Musieliśmy wrócić do pokoi, ale abyśmy nic nie knuli Mustaf odprowadził nas. Żenada. 
Kiedy wróciłam do pokoju podłączyłam komórkę do ładowarki i pomalowałam oczy tuszem do rzęs i eyelinerem. Kiedy wyszłam z łazienki, Noemi już nie spała.
Siedziała z miną WTF po turecku i opiuerała głowę łokciami. 
- Siemka ! -Powiedziałam i rzuciłam się na nią. -Wreszcie wstałaś! 
- Wreszcie? Jest szósta pięćdziesiąt -Ziewnęła.
- Eee, nie marudź tylko idź się ubierać. -Wyszczerzyłam się aby ukryć lekkie zdziwienie. Spojrzała na mnie jak na wariatkę i zaczęła grzebać w szafie.
- Do czarnych leginsów i krótkich, jeansowych spodenek bardziej będzie pasował granatowy czy czerwony top? 
- Granatowy i czarna bandamka.
Weszła do łazienki, a ja włączyłam laptopa wyjmując go z pod kupy ubrań w komodzie. Lepiej by nikt go nie znalazł. Zaczęłam czytać nowości. W tym tygodniu
było dwa razy więcej wypadków samochodowych niż w poprzednim. Plus spłonęły dwa domy. Masakra. Co się teraz dzieje za bramami tego ośrodka... Szybko go wyłączyłam 
i wybiegłam z pokoju. Dlaczego? Chciałam pogadać z Grace. Niestety po drosze natknełam się na bardzo nieciekawą osobę. A właściwie na....


_____________________________

Dobra.. zaczynam trochę się rozkręcać no i sorki za wszystkie błędy jakie popełniłam :/ Mam nadzieję, że się spodoba. Miałam dużą wenę :D A na razie to tyle. Już wkrótce rozdział 3! 

wtorek, 24 lipca 2012

Rozdział 1 - Zaproszenie

Rozdział 1

Siemka! Jestem Vanessa. Vanessa Berkin lub Neysi. Zawsze byłam szarą myszką i trzymałam się na boku. Pewnego dnia zaczęłam brać narkotyki.
Dlaczego? Może z samotności po przeprowadzce. Moja mama kompletnie straciła rozum dla swojego nowego partnera. Zaczęła mnie nie zauważać, aż
w końcu stałam się tylko dodatkiem lub piątym kołem u wozu. Niestety raz mnie przyłapali i trafiłam do ośrodka dla trudnej młodzieży. Zabrali nam
komórki i wszystkie niebezpieczne przedmioty. Dzwonić mozemy dwa razy w tygodniu, ale musimy to ustalić z dyrektorem. Pokoje są po lewej stronie.
Na górze chłopcy, na dole dziewczyny. Po prawej jest budynek z salami i biblioteką. Dzieli to boisko na dworze. Z początku nie wyglądało to fajnie,
ale da się przezwyczaić. Zaprzyjaźniłam się z Noemi i Grace. Mam pokój z Noemi. Moim kumplem jest także Patrick. Często nazywam go swoim braciszkiem.
W szkole mamy tylko dwóch nauczycieli , z każdym po trzy godziny dziennie, i z dwudziestu ochroniarzy. teraz była przerwa na lunch. Stałam w kolejce
z tacą tuż za Noemi.
- Dzisiaj kurczak, mizeria i ziemniaki! -Pisnęła szczęśwliwa odwracająć się do mnie.
- Wreszcie coś normlanego -Usmiechnęłam się. Zazwyczaj dawali nam jakieś paćki, zupy z wody itd.. ale ostatnio ośrodek dostał zlecenie gotowania lepszych dań.
Może dzisiaj się najem. Pulna kucharka z serdecznym uśmiechem na twarzy nałożyła mi porcje i podała sok pomarańczowy. Podeszłam do stolika gdzie siedzieli już
Noemi, Grace, Matt i Patrick. Matt jest chłopakiem blondynki.
- Słuchajcie. Thomas urządza dzisiaj imrezę i jesteście zaproszeni. -Powiedział pakując sobie ziemniaka do ust. Thomas to jeden z przystojnych chłopaków
w tym ośrodku i były Amiry. Mojego wroga.
- To świetnie! Myślę, że uda mi się przemycić z zewnątrz pare paczek papierosów i kilka butelek piwa. -Powiedziała Grace zdejmując słuchawki z uszu.
- Dobra a kiedy i gdzie?  -Zapytałam spoglądając ukradkiem na Thomasa. Właśnie zapraszał Laure-przyjaciółke Amiry.
- Jutro w naszym pokoju.
Wziełam do ust kawałek kurczaka i muszę przyznać, że nie był taki zły.

Po trzech godzinach męczarni u pana Flousa który straszie przynudza, położyłam się w swoim pokoju na łóżku. Zaraz także przyszła w skowronkach Noemi.
- Cudownie, namiętnie i dziko? -Zaśmiałam się.
- Co? A no taaak. -Usmiechnęła się i usiadła na swoim łóżku na przeciwko. -Słuchaj Grace udało się zdobyć dwa laptopy, w tym jeden dla nas. Można wejść na facebooka!
- Za ile będzie tu?
- Za 3, 2, 1 -W tym momencie drzwi się otworzyły i weszła nasza przyjaciółka z urządzeniem zakazanym.
- To jak dziewczyny? Chodź trochę świata poza tymi kratami przemyciłam.
Włączyła laptopa i zaczeła sprawdzać stronę plotkarską. Bliźniaczki olsen, przeszły operację plastyczną, aby można było je odróżniać, Johny Depp szykuje się
do wystąpienia w nowym filmie itd...
- Dobra, nuda. Chcesz Neysi wejść na face?
- Jasne. -Wzięłam na łóżko laptopa i zalogowałam się.
- Widzę, że mój były znalazł sobie nową.. -Powiedziałam i artystycznie przewróciłam oczami.
- Może i nową, ale to moja przyjaciółka z dzieciństwa, z którą się pokłóciłam i od 10 lat nie widziałam.. -Niemal wrzasnęła Grace.

Lekcje następnego dnia minęły mi o dziwo bardzo szybko. Cały czas myślałam co założyć na imprezę, albo o moim byłym, który jeszcze nie dawno chciał do mnie wrócić.
Phi! Fajne kłamstwa. Wolałabym nie być zraniona po raz kolejny bo zdolna jestem teraz do wszystkiego! Przez dwa miesiące musiałam wyrzucić wszystkie ostre chodź trochę
przedmioty. Nawet nóż miałam plastikowy, a napoje kupowałam tylko w butelkach plastikowych. Taaa powróżmy na ziemię. A konkretniej do mojego i Noemi pokoju w ośrodku.
Stałam z otwartą szafą i walącymi się na moich nogach ubraniami.
- Noemi co ja mam założyć?
- Hmm nie wiem, może to? -Powiedziała podnosząc z ziemi krótkie spodenki i bluzkę do pępka.
- Dzięki jesteś kochana! Sama bym tego raczej nie zauważyła! -Powiedziałam ściskając mocno blondynkę. -A ty co zakładasz?
- Czarną bokserkę i czerwone, krótkie spodenki.
Przebrałyśmy się i teraz pozostało nam czekanie na Grace.
- Może poszła już na imprezę bo jest tam potrzebna aby odstawić papierosy i alkohol? -Powiedziałam. Po chwili namysłu Noemi przytaknęła i poszłyśmy do pokoju Thomasa.

Strój Van na imprezę.
<tak ma kolczyk w pępku>











_______________________

Uhh udało się :D Jest i pierwszy rozdział. Wiem, że jak na razie nic się nie działo, ale imprezę wole opisać w 2 rozdziale i będzie ciekawie ! Komentujcie co myślicie i jeżeli chcecie być informowali o rozdziałach podajcie adres swojego bloga a teraz cześć! 

poniedziałek, 23 lipca 2012

Bohaterowie

Siema kochani! O czym będzie ten blog dowiecie się w pierwszym rozdziale :D Nigdy nie piszę prologów bo mi nie wychodzą, więc nie myślcie jak się pojawi 1 rozdział ,że coś ominęliście. A oto bohaterowie tego opowiadania, zawsze kiedy ktoś ważny się pojawi w jakimś rozdziale będę zamieszczać tutaj jego zdjęcie ;] :

Vanessa Berkin - Neysi










Grace Wantemi










Noemi Gothen










Amira Dorcew 















Laura Fles














Thomas Elten














Matt Tilam







Patrick Colsen