wtorek, 1 grudnia 2015

Rozdział 9 część 2

Gdy się obudziłam, zaczęłam po omacku szukać telefonu. Nie mogłam znaleźć, więc powoli otworzyłam oczy i pomrugałam. Było już jasno, ale nie było na pewno po 8 bo słychać bylo by krzyki na korytarzu. Kiedy próbowałam się podnieść z podłogi, poczułam ogromny ból w szyi i plecach. Mimo wolnie z moich ust wydało się ciche jęknięcie. Tak się dzieje gdy się zasypia na podłodze.
-Noemi. Śpisz? -Nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. Wzięłam głęboki wdech i szybkim ruchem się podniosłam. Łóżko mojej przyjaciółki było puste.Tak mi jej szkoda. 
Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy z szafy i poszłam do łazienki. Wyglądałam potwornie. Włosy całe potargane, worki dwa pod oczami, blada twarz. Nie miałam siły na nakładanie tony tapety,które może by ukryły zdarzenia z poprzedniej nocy Pomalowałam rzęsy i związałam włosy w niedbały kok. Uśmiechnęłam się lekko. Kogo ja chce oszukać? Po co udawać że nic się nie stało jak i tak każdy w końcu sie dowie. Moje życie będzie teraz piekłem. Tysiące pytań, przesłuchań. Nie mam na to siły. Jestem zbyt słaba, ale nie moge przesiadywać całymi dniami w pokoju bez wody i jedzenia. 
Gdy tak sobie rozmyślałam, usłyszałam, że ktoś wchdozi do pokoju. Poczułam paniczny strach. Wspomnienia wróciły. Nogi zaczęły mi sie trząść do tego stopnia, że nie mogłam ustać i upadłam na kolana. Usłyszałam krzyk. Ktoś krzyczał. Otworzyłam oczy i doszło do mnie, że to ja krzycze. 
-Wszystko w porządku? -Spytała załamana Grace. Widziałam, że próbuje przybrać swoją twardą i obojętną postawę, ale jej oczy zdradzały wszystkie uczucia. Smutek, współćzucie,troske. Podeszła do mnie i objęła mocno. 
-Dasz radę. Wierzę w Ciebie. Chodź na śniadanie bo nic dla nas nie zostanie. -Powiedziała łapiąc mnie za rękę. Wiem, że stara się żebym nie myślała o tam tej nocy, ale to trudne. Zbyt świerze..
-Dzisiaj kanapki z marmoladą brzoskwiniową? -zapytałam, żeby ją uspokoić.
-Tak, twoje ulubione. -Odparła, a na jej twarzy można było przez sekunde, ujrzeć ulgę.
Razem udałyśmy się do stołówki. Wszystkie oczy były skierowane na mnie. Chciałam zapaść się pod ziemie. Chciałabym, aby nigdy sie to nie wydarzyło. Być jak cień. Kiedyś niezauważalna, dziś obiektem każdego. Usiadłyśmy przy stoliku i wpatrywałam się w góre kanapek, które tylko czekały, aby je nałożyć i zjeść. Chciałam podnieść rękę, ale nie mogłam. Ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Nie wiem jak długo wpatrywałam się w jedzenie, ale dla mnie była to wieczność. Nagle poczułam czyjąś dłoń na policzku. Odsunęłam się błyskawicznym ruchem. Moja przyjaciółka spojrzała na mnie z wielkim smutkiem. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawe, że płacze. Bałam się nagle ludzi, ich dotyk był jak koszmar. Wstałam od stołu i chciałam udać się do pokoju by spędzić tam reszte dnia..może tygodnia. Odwróciłam się z kamienną twarzą gdy usłyszałam swoje imię.
- Vanessa? -Spytał wysoki mężczyzna o cienej skórze ubrany w garnitur. - Ty jestes Vanessa Berkin prawda?
- Ttak. -odpowiedziałąm resztkami sił.
- Nazywam się Joe Grandermit. Jestem psychologiem. Udałabyś się ze mną do pokoju dyrektora teraz omówić kilka ważnych spraw?
Kiwnęłam głową potwierdzająco, mimo że w środku wzystko krzyczało we mnie NIE. Co zrobić? Czy Joe jest bezpieczny? Nie wygląda na nikogo kto chciałby mi zrobić krzywdę...
Już po kilku minutach siedziałam przy biurku dyrektora. Tak. Już widzę, że moje życie będzie teraz pełne rozmów, pełne pytań, na które nie chciałabym odpowiedzieć. Z mojej lewej strony siedziała mama. Nie patrzyła mi w oczy. Czego sie sie po niej spodziewałam.. Nie była taka jak kiedyś. Teraz nawet mnie nie przytuliła. Jestem przekonana, że gdy policja jej opowiedziała sytuacje to jej reakcja była taka, że pewnie to był jakiś mój diller, któremu miałam spłacić dług.
- Tu chodzi Prosze Pani o usiłowanie zabójstwa. Matt nie był dillerem. Okazało się, że nie poradził sobie ze śmiercią siostry, która brutalnie została zamordowana. -Mówiła policja.
No tak. Diller. Dzięki mamo...
- Vanessa. Wspólnie z twoją matką i panem Joe, który jak zapewne wiesz jest psychologiem, postanowiliśmy, że zostaniesz przeniesiona do innego ośrodka, w innym mieście, oraz będziesz pod stałą kontrolą psychologów. -Wytłumaczył dyrektor.
Patrzyłam sie na nich osłupiała. Co powiedzieć? Tutaj keidy zaczynałam się odnajdywać, zakochałam się, mam znowu to zostawić i znowu zaczynać od nowa? co z Thomasem?
- Bardzo proszę spakuj się dzisiaj i pożegnaj z osobami, z którymi chcesz. Za dwie godziny będzie czekał na Ciebie pan Joe pod ośrodkiem przy bramie.- Kontunuował.
Nie wiedziałam czy płakać czy spojrzeć na to z pozytywnej strony. Tej że może rzeczywiście to dobry pomysł, bo tutaj wszytsko by mi przypominało o Mattim....



Ciąg dalszy nastąpi...

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 9 cz.1

Rozdział 9 część 1

Na początek chciałabym przeprosic za nieobecność, ale musiałam trochę przyłożyć się do nauki ,sami rozumiecie... 
Smuci mnie tak mała ilość komentarzy. Czytając rozdział zostawcie po sobie ślad własnie w postci komentarza. Życzę wszystkim udanych ferii,odpoczynku  itd..

_____________________________________________



Oczy Noemi zaszkliły się, a po chwili po jej policzku spłynęła łza. To był dla niej kolejny cios.
Chyba nikt by nie przypuszczał nigdy, że to tak się potoczy. Nasz przyjaciel, osoba z naszej paczki okaże się mordercą i psychopatą. nic na to nie wskazywało. Słowa policjantki dudniły mi w uszach. Nogi miałam przyrośnięte do podłogi, ale udało mi się ruszyć z miejsca i przytulić Noe.
-Wszystko będzie dobrze, wszytsko się ułoży, zobaczysz -szeptałam jej we włosy. Próbowałam siebie też przekonać do tych słów, ale wiedziałam że chodź będzie lepiej to i tak ten dzień zapadnie nam na długo w pamięci.
- Przepraszam, ale musze wyjść na świeże powietrze, pogodzić się z tą myślą.. -Powiedziała półgłosem.
Stałysmy tak w milczeniu, które zdawało się trwać wieki. Dopiero gdy usłyszałyśmy dźwięk silnika samochodu policjantów, blondynka wyszła. Podeszłam do komody i wyjęłam piżamę składającą się z dużej,czarnej, męskiej bluzki i różowych krótkich spodenek. Poszłam wprost do łazienki rzucając całe brudne, dzisiejsze ubranie na podłogę. łazienki to jedyne miejsce, w które wydano chyba najwięcej kasy. Cały ośrodek wydaje się szary, ponury, ale tutaj kafelki koloru morelowego przypominają mi wschody i zachody słońca które kiedyś uwielbiałam oglądać na dachu domu. W lewym rogu znajduje się prysznic a po prawej stronie umywalka z lustrem. Weszłam pod prysznic i skierowałam twarz w górę pozwalając by gorąca woda zmyła ze mnie cały bród z krwi. Szkoda że woda nie mogłaby też zabrać do ścieków tego dnia... Bylo by dużo łatwiej. Umyłam się i wyszorowałam starannie włosy. Przebierając się w piżamę spojrzałam w odbicie. Byłam cała blada i miałam podkrążone oczy. Gdy próbowałam się usmiechnąć wyszedł z tego tylko grymas.  Wyszłam z łazienki i niedbając o to, że mam mokre włosy padłam na łóżko i pogrążyłam się w śnie.

Biegnę przez las. Wszędzie słyszę szepty wołające moje imię. Wokół nie ma nikogo kto by mi pomógł. Kiedy słyszę pękającą za sobą gałąź, nie odwracając głowy biegne szybko przed siebie. Wiem co zobacze za sobą. Matta. Chce zapomnieć jak wygląda. Za wszelką cenę nie chce na niego patrzeć. Niespodziewanie obraz zaczyna się rozmywać. Drzewa zlewają się ze sobą. Zamekam oczy, a gdy ponownie je otwieram jestem w swoim pokoju w domu. Na przeciwko widzę małą dziewczynkę skuloną na łóżku. Gdy podnosi głowę dostrzegam , że jestem to ja. Ja w wieku dziewięciu lat. Siedząca obok małej mnie,mama tuli mocno i mówi
- To tylko sen Vanessa. Tylko zły sen. Już wszystko dobrze.
- Mama? -Pytam, ale nie uzyskuje odpowiedzi. Nawet żadnej reakcji...

Otwieram oczy i dociera do mnie, że był to sen. Bardzo brakuje mi mamy, szczególnie teraz. Nie widziałam sie z nią od ponad roku. Nie przychodziła mnie odwiedzać. Zadzwoniła raz w moje urodziny i to tyle. Kiedy usłyszy od policji o dzisiejdzym zajściu będzie udawać zatroskaną, ale w głebi pomysli "dla mnie nie było by różnicy gdyby umarła czy żyła i tak z nią nie rozmawiam ani się nie widuje" ale to jej wina. Gdyby chciała to by przyszła, ale dla niej ważneijsze jest teraz kupowanie drogich sukni,futer i mebli do willi mojego ojczyma. Nie nawidzę go z całego serca. Odebrał mi coś najcenneijszego-mame. Odkąd go poznała przestała nosić w domu dresy i luźne bluzki. Zaczęła się upiększać i znowu malować. Zamiast pić ze mną kako jak zawsze zaczęła kawe. Nasze rozmowy trwały dziennie zaledwie kilka minut. Dopiero gdy słyszę, że dostałam smsa czuje że mam mokre policzki od łez. Sięgam po chusteczke i wydmuchuje nos, po czym rzucam ją celnie do kosza. Sięgam po telefon i patrzę na napis.
Nadawca: Thomas
Przez kilka minut wacham się czy przeczytać, ale ciekawość bierze górę na strachem.
Widziałaś Matta? Nie ma go w pokoju. Odpisz. Wiem, że nie śpisz.
Nie ma sensu odpisać. Mam napisać "tak, Matt został aresztowany bo usilował mnie zabić"? Potraktowałby to jako żart. Ogółem takich rzeczy nie pisze się smsem. Ostatecznie odkładam telefon i wpatruje się w księżyc za oknem.





wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział 8 - Prawda?

Nie wiem czy wszyscy przeczytali, ale w komentarzu pod rozdziałem 7 napisałam że ten rozdział pojawi się na innym blogu. Miałam problemy z laptopem aż w końcu całkowicie się zepsuł. Teraz mam nowego dlatego udało mi się dodać tutaj ten rozdział :) Mam nadzieję że nie skreśliliście już tego opowiadania :D

__________________________________________

Rozdział 8

- Ale mnie przestraszyłeś Matt. -Powiedziałam łapiąc się za serce. Cisza. -Czekam na Thomasa, widziałeś go może?
- Nie przyjdzie.
- Jak to?
- On nic nie wie o tym spotkaniu.
Kiedy się nie odezwałam kontynuował dalej.
- To ja zostawiłem ci ten list. Wiedziałem, że przyjdziesz a wszystkie dowody będą wskazywać na Thoma.
- Ale czemu? Nie mogliśmy normalnie porozmawiać? -Na te słowa wybuchnął głośnym śmiechem.
- Mała, biedna, głupia i naiwna. Nic nie rozumiesz.
- To mnie oświeć.
- Amira. Jak myślisz kto mógł zabić taką pustą idiotkę? Gdyby nie dowiedziała się przypadkiem o paru sprawach.. Żyła by.
- Ale jak to?  -Przeczesałam lekko zdenerwowana grzywkę ręką. Kiedy Matt zrobił krok do przodu zobaczyłam buty z lacosty. Zaczęłam się zastanawiać co ja
tu jeszcze robię. Wszystko zaczęło mi się układać w całość. Już dawno powinnam wiać, jednak moje nogi były sparaliżowane.
- Mówi ci coś data 11.03.1976 r.?
- Nie?
- Nie kłam! -Wyjął wtedy z kieszeni nóż.
- Boże Matt! Proszę uspokój się! -Cofałam się a on przybliżał.
- Właśnie wtedy została zamordowana moja siostra. Widziałem kto to zrobił. Nie ujęto sprawcy. Zrobię wszystko byś cierpiała tak jak ona.
- Czy ty myślisz, że to ja zrobiłam? -Szepnęłam przestraszona.
Zamiast mi odpowiedzieć zaczął biec w moją stronę. Szybko zakręciłam za dużą szafką z szufladami, dokumentami i zaczęłam uciekać do drzwi. Były zamknięta, a kluczyka nie było w zamku. Wtedy usłyszałam go niedaleko za sobą. Machał kluczykami. Skoczyłam w lewą stronę rzucając mu pod nogi krzesło co spowodowało
rozrzuceniem tysiąca kartek.
- Proszę uwierz mi! Pomyliłeś mnie z kimś! To nie ja. -Mówiłam na darmo. Korzystając, że światła zgasły na czworaka weszłam pod biurko.
- Musisz zapłacić za swoje czyny! Tym razem nie będę stał i patrzył. Zginiesz tak samo jak moja siostra! -Wrzeszczał. Słyszałam jego kroki coraz bliżej. Jego oddech i smród perfum. Po moim policzku zaczęły płynąć łzy. Dlaczego nikomu nie powiedziałam o tym spotkaniu? Jednym ruchem odsunął krzesło przede mną i pociągnął mnie za nogę. Do moich uszu dotarł dźwięk wywarzania drzwi.
- Policja! Masz ją zostawić w spokoju! -Krzyczeli. Lampy się zapaliły co dużo nie dało. Matt zakrył mi usta dłonią a drugą podłożył nóż do gardła.
**Dwie godziny później**
Policja przesłuchała mnie i wyjaśniła jak znalazła. W pokoju Matta i Thomasa znaleziono stary świecznik z moim włosem i jego odciskami palców. Nie mogli go znaleźć więc poszli mi o wszystkim powiedzieć, ale znaleźli na moim łóżku pod poduszką kartkę od niego podpisaną jako Thomas. Byłam przerażona. Wciąż nie docierało do mnie to co się wydarzyło. Radiowóz odwiózł mnie do ośrodka i policjanci odprowadzili do drzwi. Kiedy weszłam do pokoju wspólnego z Noemi, przyjaciółki rzuciły mi się w ramiona. Po ich zaczerwienionych oczach widziałam, że płakały. Boże, co ja powiem Noemi? Przecież to jej chłopak!
- Złapaliście go? Wiecie kto to zrobił? -Powiedziała odchylając się Grace.
- Tak. To Matt Tilam. -Wtrąciła policjantka.

 ______

Myślisz, że to koniec? To dopiero początek opowiadania o Van :D Wkrótce nowy rozdział.....

sobota, 20 października 2012

Rozdział 7

Rozdział 7


Znowu to samo. Byłam w małym, ciemnym pokoiku z ochroniarzem i policjantami. Właściwie jeden był kobietą. Siedziałam na zimnym, metalowo drewnianym krześle przy stoliczku. Po prawej znajdowała się szyba. Ktoś kto się nie zna powiedziałby, że to lustro, ale często dosyć tu bywałam.
- Chcielibyśmy jeszcze raz z panią porozmawiać. Może na początek co się wczoraj wydarzyło? -Zaczęła policjantka o krótkich i ciemnych włosach. Z początku nie wiedziałam kompletnie o co chodzi, ale ból głowy dał znać.
- No, więc.. Wracałam do swojego pokoju, było ciemno na korytarzu.. i ktoś musiał mnie uderzyć czymś dosyć mocno bo straciłam przytomność.
- Przypomina może sobie pani coś co mogłoby nam pomóc?
- Buty. Zanim całkowicie "odleciałam" widziałam brązowe,męskie buty. Chyba z lacosty.
Policjant obok zanotował i kiwnął do kobiety o imieniu Caroline. Zapadła przez chwilę cisza.
- Dobrze, dlaczego nie poszłaś do skrzydła szpitalnego z tym?
- Kiedy się obudziłam miałam bandaż na głowie. Moja wspólniczka pokoju mnie znalazła.
Przesłuchanie nie trwało dłużej niż pół godziny. Nie chcieli mnie "zamęczać" pytaniami z powodu tego co się stało. Kiedy wróciłam do ośrodka, wchodząc do swojego pokoju znalazłam karteczkę leżącą na moim łóżku. Nie było to o dziwo ręcznie napisane, lecz wydrukowane.

Spotkajmy się dzisiaj o 01:15 w pokoju pod ośrodkiem z dokumentami wszystkich tutaj osób.
Bez problemu się tam dostaniesz. Kluczyki są za doniczką.
~Thomas

Spojrzałam na zegarek. 14:27. Wtedy usłyszałam krzyk tuż przy swoim uchu. Przestraszona zleciałam z łóżka patrząc na ... Grace.
- Zwariowałaś?!
- Sorki.., Haha szkoda, że nie widzisz swojej miny!
- Nie mam nastroju do żartów dopiero co wróciłam znowu z komisariatu.
- Po co tam byłaś?
- Pytali o wczoraj...
Nastała cisza.
- Słuchaj nie najlepiej się czuję. Chyba się położę i zasnę na kilka godzin..
- Jasne, spoko. Rozumiem. Miłych snów! -Pożegnała mnie przyjaciółka i wyszła. Zasłoniłam okno czarnymi, grubymi zasłonami i padłam bezwładnie na łóżko.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Znowu byłam w ciemnym miejscu. Tak. To był ten sam las gdzie poprzednio śnił mi się morderca. Nie chciałam tu być. Zaczęłam zrozpaczona rozglądać się wokoło i szukać jakiejkolwiek pomocy. Wtedy poczułam jakiś zapach. Bardzo mocnych perfum. Nie był zbyt przyjemny. Potem był oddech na mojej szyji. Nie chciałam się odwrócić. Wiedziałam, że ON tam jest. Zamknęłam oczy i zaczęłam nucić jakąś piosenkę, której kompletnie nie znałam, ale brzęczała mi w głowie. Po moim bladym policzku spłynęła
słona łza. Jego ręka zaczęła głaskać moje ramię i kość obojczykową. Jednak dodtyk wydawał się znajomy. Otworzyłam powoli oczy,ale obraz zaczął się rozmazywać.. Wszystko co czułam słabło...

Obudziłam się na swoim łóżku w pokoju z przyspieszonym oddechem. Noemi spała na przeciwko. Wygrzebałam z kieszeni komórkę i spojrzałam na godzinę. była już dwudziesta trzecia. Cicho poszłam do łazienki wziąść prysznic, przebrać się i umyć włosy. Rzęsy lekko pomalowałam tuszem, a usta błyszczykiem. Do spotkania miałam jeszcze piętnaście minut. Szybkim krokiem wyszłam z pokoju i podążyłam ciemnością korytarzu w dół. Po omacku znalazłam kluczyki do pokoju z dokumentami. Były tak jak napisane było na kartce - za doniczką. Przekręciłam je w prawo i weszłam do środka. Tylko gdzie nie gdzie paliły się bardzo słabe lampki. Zaczęłam czytać napisy na szarych, wysuwanych szufladach. Kiedy doszłam do litery E nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam szybko czytać nazwiska. Ebulden, Eddmin, Edroger, Ekul, i Elten. Thomas Elten. Jeszcze przez chwilę się wahałam, ale wyjęłam kartotekę i otworzyłam ją.
Dane: imię: Thomas
nazwisko: Elten
urodzony: 18.09.1972 r.
wykroczenia, łamane prawa: ~ jazda samochodem bez prawa jazdy
~ kradzież
~ kradzież...

I w końcu palcem dojechałam do:

~ nieumyślne spowodowanie śmierci Johna Eltena.

John Elten? Kim on jest? Odłożyłam dokumenty s powrotem na miejsce, a moją uwagę przykuły leżącą na stoliczku. Matt Tilam.
Skoro już tu jestem to przeczytam trochę o nim. W końcu to chłopak mojej przyjaciółki.
wykroczenia, łamane prawa:  ~ kradzieże
~ próba zabójstwa Anne Goreen.
Wtedy usłyszałam czyjś oddech. Był oddalony jakieś dziesięć metrów na przeciwko mnie. Światło nie dotykało go, więc nie mogłam zobaczyć kto to.
- Nie ładnie tak czytać czyjeś kartoteki. -Rozpoznałam ten głos i nie należał on do Thomasa. Ze strachu upuściłam dane Matta, a do moich nozdrzy dobiegł ten sam mocny i nie przyjemny zapach perfum ze snu...

_________________________________

Zacznijmy może od tego że pisałam ten rozdział chyba z pięć razy, ale nie podobał mi się. Ten w miarę jest ok i wprowadziłam trochę więcej opisów. Podoba wam się? Co myślicie? Piszcie w komentarzach, mam nadzieję, że nie odpuściliście sobie już mojego bloga :c  Pozdrawiam! A i przepraszam że rozdział krótki i są błędy!

sobota, 22 września 2012

Rozdział 6

Rozdział 6


Kiedy szłam między stolikami w stołówce wszyscy patrzyli z przerażeniem na mój bandaż i zaczynali szeptać. Udało mi się usłyszeć nawet kilka razy:
- O boże ona jest kolejną ofiarą
- Co jej się stało?
- Myślisz, że została na prawde napadnieta czy to tylko dlatego aby jej nie podejrzewali o morderswo Amiry?
Taak. To ostatnio mocno mnie wkurzyło, ale spróbowałam nie zwracać na to uwagi i po prostu usiadłam obok Patricka.
- Co ci się stało?
- Eee no ten.. Dostałam czymś wczoraj, wieczorem... -Odpowiedziałam lekko zakłopotana.
- Widziałaś kto cię zaatakował? -Spytał zdenerwowany.
Po chwili namysłu czując, że nadal czeka na moją odpowiedź pokręciałam przecząco głową.
- Widziałeś może u kogoś tutaj brązowe buty? Charakterystyczne ze znaczkiem Lacosty? -W tym momencie podszedł do nas Matt z Thomasem.
- Ee wiecie, co? Źle się czuję, nie zjem śniadania, idę sie położyć do łóżka. -Powiedział chłopak Noemi i szybko wyszedł ze stołówki.
- Pójdę z tobą! -Zawołał Patrick strasznie zdenerwowany i podążył za przyjacielem. Wzruszyłam w kierunku Thomasa ramionami i wzięłam kawałek naleśnika do ust. Zaczęłam wolno przeżuwać
przy czym obserwowałam bruneta, który usiadł obok mnie.
- Nie martw się. Ja już wszystko wiem. Wieści szybko się rozchodzą. -Usmiechnął się lekko, ale zaraz mina mu posmutniała. -Lepiej do mnie nie przychodź. Nie chce by stało ci się coś gorszego.
Te słowa mnie zszokowały. Aby nie zadławić się śniadaniem wzięłam szklankę wody i zaczerpnęłam dwa, porządne łyki.
- To mógł być tylko przypadek.. -Szepnęłam nie patrząc na niego.
- Wątpie. Amira - to była raczej pomyłka...
- Nie pomagasz. -Skończyłam jeść śniadanie i wreszcie na niego zwróciłam wzrok.
- Mówie to co mi się wydaję. Nie ufaj zbyt wielu osobom.
- Tobie też?
- Mi możesz. -Powiedział a ja przewróciłam oczami teatralnie i lekko się uśmiechnęłam. Odstawiłam tace na półke i poszłam. Postanowiłam sprawdzić jeszcze co jest u Patryka, więc udałam sie schodami na górę.
Już miałam nacisnąć klamkę, gdy usłyszałam rozmowę.
- Matt co jest w tym worku?
- Chyba śmieci, nie?
- I dlatego zrezygnowałeś ze śniadania? By wynieść śmieci?
Nastała chwila ciszy już chciałam się wycofać,a el kiedy postawiłam krok do tyłu, podłoga zaskrzypiała. Skrzywiłam się i nagle oślepiło mnie światło otwierających się drzwi w pokoju Matta i Thomasa.
- Nie ładnie jest podsłuchiwać. -Powiedział zły chłopak mojej przyjaciółki.
- Em, ja, ja nie podsłuchiwałam tylko chciałam zapytać czemu nie jecie, ale nie chciałam wam przeszkadzać w rozmowie więc pójdę już. -Zakończyłąm swoje wytłumaczenie i pobiegłam do swojego pokoju gdzie czekała na mnie
już Noemi. Leżała na swoim łóżku z nogami na ścianie i słuchawkami w uszach. Muzyki słuchała tak głośno, że słychać było z odległości kilkunastu metrów. Kiedy mnie zobaczyła blyskawicznie wyłączyła MP4 i zaczęła mówić.
- Policja do ciebie. Czeka przed ośrodkiem w samochodzie. -Znowu mina mi zrzędła.
Niechętnie zrobiłam to. Zawieźli mnie spowrotem na komisariat w sprawie ponownego przesłuchania. 

_______________________________
Zacznijmy może od tego że bardzo was przepraszam za wszystkie błędy, za to że rozdział krótki, ale przede wszystkim za to, że dopiero teraz dodaje ;/ Jestem na siebie bardzo zła, ale cóż wena nie dopisywała... W rozdziale 7 ewentualnie w 8 dowiecie się już kto jest mordercą, więc proszę was o cierpliwość :) Pozdrawiam!!!

piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 5

Rozdział 5


Taaa teraz sie zacznie. Wszyscy będą się mnie pytać czemu mnie zgarneli i zaczną mnie traktować jak jakąś trędowatą. Ja jej nie zabiłam a zresztą 25% osób z tym ośrodku właśnie dlatego się tutaj znajduję. W końcu wróciłam na ziemię i napotkałam wzrok Grace.
- Aa, sorki zamyśliłam się. Chodziło o Amirę. -Powiedziałam obojętnie, nabierajac spory łyk soku pomarańczowego.
- Co z nią? -Wzięła do buzi łyżkę zielonej paćki.
- Podejrzewają mnie o jej zamordowanie. -Szepnęłam na tyle cicho by tylko ona mogła to usłyszeć. Mało co się nie zadławiła. Wypluła porcję, która przed chwilą rzuła i popatrzyła na mnie.
- Ale ty tego nie zrobiłaś, nie?
- Jasne, że nie! Kurna, to w ogóle jest jakieś nienormalne...
- No to ostro. Teraz trzeba mieć sie na bacznosci. W końcu chyba nikt by nie chciał być kolejną ofiarą. -Wykrzywiła się, na co ja tylko pokiwałam głową.
Wtedy do stolika przyłączyła się Noemi, Matt i Patrick.
- Ofiarą czego? -zapytał mój braciszek.
- Morderstwa. -Usłyszał w odpowiedzi od chłopaka mojej przyjaciółki.
- A kto jest pierwszy? -Spytał niepewnie.
- Amira. -Powiedziałam po czym wzięłam gryz jabłka. Widziałam jak smutno mu się robi. Może za nią nie przepadaliśmy, ale śmierć jest okropna. Przytuliłam sie do niego mocno i pocałowałam w policzek.
Ktoś nowy pomysłał by, że jesteśmy razem, ale tutaj każdy wie, że traktujemy się jak rodzeństwo. Odwzajemnił uścisk i lekko się uśmiechnął.
Na czwartej lekcji dyrektor szkoły poinformował wszystkich o morderstwie dziewczyny. Jutro ma być "pogrzeb" odbywający sie na zewnątrz. Na normalny nie możemy pójść.
Na dalszych lekcjach byłam nieobecna. Błądziłam myślami, nawet między głupstwami. Chciałam z kimś pogadać. Co ja bredzę. Musiałam z kimś pogadać.
Po zajęciach udałam się na samą górę, gdzie pokoje mieli chłopcy. Wzięłam głęboki oddech i weszłam szybkim krokiem, zamykajac za sobą drzwi. Na łóżku siedział Thomas, a na drugim, jego
współlokator - Matt. Spojrzałam na chłopaka mojej przyjaciółki pytajaco czy mógłby wyjsć. Kiwnął głową i powędrował zapewne do Noemi. Brunet usmiechnął sie do mnie lekko i wskazał miejsce obok siebie.
Wykorzystałam zaproszenie i usiadłam tuż obok niego.
- Słuchaj... Widziałeś kogo dzisiaj wzięli na przesłuchanie?
- Tak. Mnie, Laure, Caroline, Sophie. Jutro weżmą tych, którzy zostali ty przeniesieni z powodu morderstw.
- Niby czemu ciebie podejrzewają?
- Bo myślą, że męczyły mnie te ciągłe listy i narzucanie sie Amiry. To prawda, ale nie zniżył bym się do tego poziomu.
- Słuchaj.. Jeśli nie chcesz nie musisz odpowiadać, ale dlaczego tu trafiłeś?
Milczał. Doskonale go rozumiem. Ja też nie lubiłam o tym gadać. Chłopak błądził oczami po pokoju. Zatrzymując się w końcu na moich oczach.
- To nie ty ją zabiłaś.. -Brzmiało to raczej twierdząco. - Ja to wiem. Większość tutaj osób ci nie wierzy... Ale ja wierze. Mam nadzieję, że morderca zostanie złapany.
Spuścił wzrok na moje usta i powoli zaczął się przybliżać. Ujął moją twarz w swoje dłonie i musnął swoimi ustami, moje wargi. Odsunęłam się zszokowana.
- Wiesz co, ja już muszę iść.. -Powiedziałam cicho, wstając. on złapał mnie za nadgrastek i jeszcze raz popatrzył.
- Ja przepraszam.. To było silniejsze ode mnie... -Kiwnęłam głową i wyszłam. Szłam pustym i  ciemnym korytarzem. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo nagle poczułam ogromny ból w tyle głowy i obraz mi sie zamazał. Udało mi się zobaczyć tylko, męskie, brązowe buty. Potem tylko ciemność.


Powoli zaczełąm słyszeć bardzo ciche głosy.
- Kurde Neysi, budź się. No weź otwórz te oczy.
Wtedy poczułam znowu ból na tyle czaszki. Otworzyłam lekko oczy, ale zaraz spowrotem zamknęłam bo oślepiło mnie światło.
- No wreszcie. -Sapnęła Noemi.
- Co się stało?
- Dostałaś czymś w głowę. tylko nie dotykaj! -Uprzedziła mnie. -Rozcięcie już nie krwawi. Masz szczęście, że cię znalazłam.
Podniosłam się do pozycji siedzącej znowu podnosząc powieki do góry. Mrugnęłam kilka razy i już powoli ostrość mi zaczęła wracać.
- Która godzina?
- Dwudziesta pierwsza. Dobre dwie godziny sobie poleżałaś. -Uśmiechnęła się. Mnie stać było tylko na grymas.
- Ciesz się. Jutro weekend, więc odpoczniesz. Widziałaś kto cie zaatakował?
- Nie.. Szłam pustym korytarzem. Chyba.. Przynajmniej nikogo nie widziałam. Zresztą, było ciemno.
- Ciemno w korytarzu u chłopaków? To nowość... -Prychnęła. -Najwyraźniej ktoś specjalnie je zgasił.
- Niby po co miał by mnie atakować?
- Nie wiem! Chcesz oreo? -Zapytała wystawiając przede mną paczkę ciastek. Pokiwałam przecząco głową. Miałam sucho w gardle.
- Nie, ale masz może coś do picia?
- Tiger, może być? -Podała mi puszkę, a ja ją otworzyłam i wielkimi łykami zaczęłam pić. Chyba Grace uciekła do sklepu, bo był chłodny. Odstawiłam go na bok, na szafkę i oblizałam usta.
- Dzięki. A właściwie to co robiłaś na górze u chlopaków? -Zapytałam.
- Rozmawiałam z Patrickiem, bo nigdzie nie mogłam znaleźć Matta. Dobra ja już się kłade spać, bo sie nie wyspałam.. Dobranoc.
- Myślałam, że poszedł do ciebie. -Szepnęłam.
- Co?
- Nic, nic. Dobranoc...


Obudził mnie dźwięk wibracji mojego telefonu. Dostałam smsa. Spojrzałam na godzinę: 04:49, a potem na osobę, która pomyślała by mnie obudzić.


Od: Grace

Wstawać i ubeirać się. Porobimy pare psikusów. Weźcie ze sobą paste do zębów i ogólnie jakieś paćki. Za 10 minut przed moim pokojem.


Boże.. Co ona znowu wymyśliła. Obudziłam blondynkę i poczłapałam do łazienki założyć jasne rurki i szarą bluzę. Noemi ubrała czarne legginsy i białą tunikę. Wzięłyśmy pasty do zębów i śmietanę w spreju. W zasadzie to nie wiem, co
ona robiła u nas w łazience. Posżłyśmy pod wskazane miejsce, gdzie czekała już nasza przyjaciółka.
- Dobra wchodzimy najpierw do Laury i Hizzy. -Hizza to dziewczyna kochająca metal. Znana z bójek. Moja przyjaciółka otworzyła drzwi od ich pokoju. Spały.
Podeszła z wielkim usmiechem na twarzy do dziewczyn i zaczęła malować im pastą twarze. Ja z Noemi zrobiłyśmy to samko dodając śmietanę na nos i policzki. Musiałyśmy wszystkie się powstrzymać od śmiechu bo strasznie śmiesznie to wyglądało.
Zaczęłyśmy odwiedzać tak pokoju po koleji. Rysowałysmy wąsy, broń, nawet Grace wzięła z kuchni ketchap i niektórym zrobiła profesjonalne rany. Kiedy zmierzałyśmy już schodami na górę do chłopaków, usłyszałyśmy kroki. Schowałyśmy sie szybko w kącie
gdzie nie dochodził blask księżyca. Wtedy pojawiło się światło latarki.
- Chcieliście uciec co? -Mamrotał jeden z ochroniarzy.
- Pokażcie się tchórze -Dodał drugi. Wtedy zobaczyliśmy ich sylwetki. Wielkie i umięśnione. Przeszli tuż obok nas. Wszystkie wstrzymałyśmy oddechy. Kiedy ochroniarze zniknęli za zakrętem, odczekałyśmy jeszcze chwilę i w mgnienia oku, ale i po cichu znalazłysmy się w swoim pokojach.
- Ja to już nie zasnę. Jest dobre pół godziny po piątej.. -Powiedziałam.
- Ja chyba też...  -Wzięłam do ręki tusz do rzęs i kretkę i pomalowałam mocno oczy. Noemi zaczeła rozczesywać starannie włosy. Kiedy skończyłam wyjęłam laptopa i podłączyłam do niego moje słuchawki. Puściłam swoją ulubioną piosenkę i zamknęłam oczy. Po chcwili przypomniała mi się scenka z Thomasem.
ten pocałunek. Na samą myśl znowu się uśmiechnęłam. Wpisałam powoli w klawiaturę Facebook.com i zalogowałam się. Powiadomień miałam całą mase. Patrzyłam na tablice Sary Lohan. Nie lubiłam już. To ona potwierdziła, że biąrę narkotyki i kłamała, że ją do tego namawiałam, chodź
było odwrotnie. To ona wprowadziła mnie w świat papierosów, alkoholu itd.. Jak miałyśmy 13 lat. Dopiero na 15 zaczęłam brać to świnstwo.

______________________________________
No siemka kochani ;*** Mam nadzieję, że rozdział chodź troszkę ciekawy bo męczyłam się nad nim tydzień ;/ Cały czas musiałam coś zmieniać i w końcu powstało to xd Przepraszam za wszystkie błędy i że nie dodałam go wcześniej ;/ Po prawej stronie jest ankieta bardzo bym chciała abyście w niej  zagłosowali :)
A i jeszcze jedno. Jeśli chcesz być informowany o rozdziałach to w zakładce "Informowane blogi" podaj w komentarzu swój adres bloga :) Zapraszam na mojego nowego bloga jak będzie wam się nudzić:
luna-draco-i-tajemnica.blogspot.com

niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 4

Rozdział 4


Do pokoju weszli jak gdyby nigdy nic, Matt i Thomas. Usiedli na moim lóżku, na przeciwko nas.
- Gdzie byłaś cały dzień? -Spytał syn dyrektora obojętnym głosem.
- Na komendzie. Przesłuchiwali mnie.
- A co, nabroiłaś? -Zaśmiał się Matt, na co Noemi błyskawicznie walnęła go w ramię.
- Ktoś zamordował Amire. Na teraznie szkoły. -Powiedziała za mnie blondynka, widząc że nie zabieram głosu.
- I ciebie o to podejrzewają? -Skrzywił się Thom.
- Tak, bo zanim ją zabito to kłóciłam się z nią.
- O co?
I tego się obawiałam. Czułam jak moje policzki oblewa rumieniec.
- O głupotę.
- O ciebie idioto. -Wtrąciła się znowu moja przyjaciółka. Posłałam jej spojrzenie, że nie musiała tego dodawać, ale ona tylko
przewróciła oczami.
- Jestem dla ciebie głupotą? -Spytał spoglądając na mnie z góry.
- Nie, ale ona kazała mi się od ciebie odczepić i trzymać z dala. To dla mnie była głupota. -Powiedziałam cicho. Czułam jeszcze chwilę narastającą zlość,
ale zaraz zniknęła. - Nie baliście się przyjść tu tylko po to, skloro mogliście zapytać rano? -Zmieniłam temat.
- Nie, woleliśmy być pierwsi. -Uśmiechnął się Matt.
- Jutro pewnie też po kogoś przyjadą. -Stwierdziła Noemi.
- No raczej. -Przytaknęłam. Wtedy usłyszeliśmy kroki. Zapewne pana Flousa. Matt i Thomas zaczęli się rozglądać za znalezieniem kryjówki. Thom wszedł do szafy, a
Matt pod łóżko. Chciał pod kołdrę, ale Jest zbyt wielki, aby mozna go nie zauważyć. Wtedy drzwi się otworzyły. Nauczyciel zaczął się rozglądać badawczo.
- Słyszałem rozmowy, a jest cisza nocna.
- O przepraszamy, ale Vanessa dopiero wróciła z komisariatu i nalegałam, aby mi opowiedziała jak tam jest.
- Słyszałem męskie głosy także.
- A no bo ja udawałam głosy policjantów.
- Powiedzmy, że wam wierzę, ale kładźcie się już spać.
- Dobrze, dobranoc panie Flous! -Powiedziałyśmy chórem.
- Dobranoc -burknął i zamknął za sobą drzwi. Kiedy kroki sie już oddaliły, chłopcy wyszli z kryjówek. Thom miał na głowie.... Mój czarny stanik z koronką, którego nie mogłam
znaleźć ostatnio.
- Oddawaj! -Rzuciłam sie w jego kierunku, a on zaczął go oglądać. Lecz nie długo bo zaraz go wyrwałam i położyłam na swoje miejsce.
- Lepiej, abyście już poszli.. -Powiedziała Noemi ziewając. Jej chłopak usmiechnął się łobuzersko i złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Przybliżyli się do siebie i blondynka zaczeła
czochrań jego włosy. Odkrząknęłam informując, że są tu też inni.
- A, sorki. Papa, za kilka godzin. -Powiedziała my friends i posłała całusa, do wychodzących gości. Kiedy zamknęli drzwi padłam zmęczona na łóżko. Dosłownie po kilku minutach już zasnęłam...


Byłam w lesie. Nie miałam nawet na sobie butów. A to zdzierstwo. Patyki wbijały mi się w stopy. Szłam na przód. Chciałam juz stąd wyjść bo nie wróżyło to nic dobrego.
Wtedy usłyszałam łamanie gałęzi za sobą. Nie chciałam się oglądać. Zaczęłam biec. Niestety w tym śnie nie było mi dane uciec i potknęłam się o korzenie jakiegoś wielkiego drzewa.
Mój wzrok padł na coś co spowodowało mój strach. Nie widziałam jego twarzy. Miał kominiarkę i kaptur. Bluzy na milion procent nigdy na oczy nie widziałam. W prawej ręcę mocno trzymał zaciśnięty nóż.
W mojej głowie usłyszałam. "Będą następni, uważaj może to własnie ty?". W tym wszystkim śmiał się drwiąco. Zachowywał sie jakby mój strach był jego tlenem. Im bardziej się bałam tym on lepiej się czuł.
- To nie jest prawda. To tylko sen. Musisz się obudzić. Musisz tylko owtorzyć oczy.. -Powtarzałam do siebie, a chłopak zaczął się zbliżać.
- Skąd pewność, że to sen?
- Ja zawsze zakładam buty, a z tej dziury w której teraz sobie śpie, trudno jest się wydostać. -Powiedziałam trochę pewniej.
- Skoro tak, to nie poczujesz tego! -Krzyknął i wbił mi nóż w brzuch. Powoli go zagłębiał. Wrzeszczałam i próbowałam wyrwać mu ręcę z uścisku. Trzymał mocno. Nogi także miałam nieruchome. Czułam ten sztylet w sobie jakbym na prawdę go miała. Czy to możliwe? Wtedy przebił mnie na wylot. Wrzasnęłam jeszcze głośniej.
- Van, obudź się. -Nie poruszył ustami, a jednak to wypowiedział. -Van do cholery otwieraj te oczy! -Jego glos zaczął brzmieć jak....


- Noemi, możesz odtawić ten kubek z lodowatą wodą z nad mojej twarzy. -Powiedziałam lekko zachrypiałym i przerażonym głosem.
- Taa, zaraz. - wylała zawartość na mnie.
- Noemi!!!
- Sory bardzo, to za to, że mnie obudziłaś.
- No chyba jednak tak odwrotnie.
- To nie ja darłam się jak opętana.
- Ehh, miałam zły sen...
- Jaki?
- Ktoś wbił mi nóż w brzuch. Bolało jak cholera...
- Nie za fajnie. Ja za to miałam zajebisty. Liczyłam owieczki, aż tu nagle kucyk pony. -Wykrzywiłam się.
- Okok, nie wnikam, ale oglądałaś znowu to badziewie przed snem?
- Kurde ostatni odcinek z nudów i czekałam na ciebie.
Spiorunowałam ją wzrokiem.
- Dobra lepiej chodźmy spać. Która godzina? -Powiedziała zmieniajac temat.
- Już piąta trzydzieści. Za półtorej godziny mamy śniadanie. Ja nie idę spać.
- okok, jak chcesz. Obudź mnie dwadzieścia minut przed siódmą.
- Dobranoc. -Pocałowałam ją w policzek i wygrzebałam z szafy jakąś książkę. Była to pierwsza księga cyklu Dni Mroku. Zapaliłam lamkę i zabrałam się do czytania.

Niczym się obejrzałam była już pora na śniadanie. Obudziłam Noemi i przebrałam się w czystą, jasno-różową koszulę, krótkie spodenki i czarno-różowe air maxy. Na śniadanie był sok pomarańczowy, jabłko i paćka szpinakowa. Ochyda. Tutaj to chyba każdy schudnie. Na tace wzięłam sobie tylko jabłko i sok. Reszta mnie obrzydzała. Dosiadłam się do stolika gdzie siedziała już Grace patrząca z wykrzywieniem na łyżkę ze szpinakiem.
- Siemka! -Powiedziałam całując ją w policzek. -Wszystko ok?
- Cześć, raczej to ja powinnam o to zapytać. Nie było cię wczoraj na lekcjach po tym jak cię zabrali. O co chodziło?

__________________________________
Udało mi się napisać rozdział czwarty :D Przepraszam za wszystkie błędy, ale pisałam na szybko. Piszcie w komentarzach kogo podejrzewacie o zabójstwo Amiry :D Jestem bardzo ciekawa. No i czy wam się podoba rozdział. Jak będzie się wam nudzić to zajrzyjcie na ten blog:
idea-fa-blog-ws-stories.blogspot.com
Pozdrawiam!