Amire. Nie przepadałam za nią. Jeżeli ze sobą gadałyśmy to raczej kłótnia. Teraz nie przewidywałam innego wyjścia również.
- Jesteś Vanessa prawda? -Uśmiechnęła się niewinnie.
- Tak. Czego chcesz?
- Odwal się od Thomasa.
- Nie będziesz mi roskazywać, a zresztą o co ci chodzi? To twój były.
- Ale chce do niego wrócić. Jasne? Myślisz, że nie wiem o waszym tańcu wczoraj na imprezie, albo o dzisiejszym spotkaniu
na boisku? To ja zawiadomiłam ochronę.
- Słuchaj nie obchodzi mnie co sobie ubzdurałaś w tej pustej głowie. A teraz zejdź mi z drogi nim mnie wkurwisz.
- A co jeżeli się ciebie nie posłucham?
- Mam to gdzieś. -Zwruszyłam ramionami i popchnęłam ją lekko na bok.
- Jeżeli jeszcze raz się z nim spotkasz to nie ręcze za siebie. -Powiedziała wkurzona i poszła. Kiedy weszłam do pokoju Grace i
Eliany. Obie leżały jeszcze w łóżku, ale nie spały. Dwie przeciwności siebie, a jednak znakomicie się dogadują.
Eliana była rudą i drobną dziewczyną i bardzo białej karanacji. Nie miała piegów. Jej skóra była idealna co powodowało do zazdrości
wielu dziewczyn. No wiecie trądzik... u niej było go brak. Zazwyczaj ubierała się w przewiewne sukienki. Zawsze odrabiała zadania domowe
oraz nigdy nie udawała chorej, aby nie pójść na lekcje. Usiadłam na brzegu łóżka i znudzona oparłam brodę o rękę.
- Co jest? -Zapytała Grace.
- Nic. Eliana, było coś zadane?
- Chyba nie zamierzasz odrabiać teraz lekcji.. -Skrzywiła się moja przyjaciółka.
- Tak historia, ćiwczenia. -Odpowiedziała ruda.
- Nie zamierzam tylko chciałam wiedzieć. -Wyszczerzyłam się i otworzyłam okno by wpuścić chodź trochę świerzego powietrza. Kraty były tylko dla osób mieszkających
na parterze i pierwszym piętrze. Tak się składa ,że akurat był to salon odpoczynku i stołówka.
Lekcje pijały jak zwykle bardzo wolno. Pierwsze dwie przespałam, ale pan Flous nie widział. Jego zasięg wzroku dosięga tylko trzech pierwszych rzędów. A ja siedziałam na
samym końcu sali obok Grace, która słuchała muzyki. W ogóle nie widziałam Amiry. Ale w sumie co ona mnie obchodzi?
W końcu nadszedł czas kozy. Byłam tylko ja i Thomas. Nauczyciel kazał napisać pięćdziesiąt razy "Będę przestrzegał zasad tutaj obowiązujących" a następnie
zamknął nas w sali na klucz i wyszedł. Ja nabazgroiłam tylko "będę przestrzegała zasad tutaj obowiązujących x50". Sala za karę była bardzo mała i koloru szarego.
Było tu kilka krzeseł i ławek w gorszym stanie niż te w normalnych salach i tablica. Nie było biurka, bo pan Flous zawsze nas tylko zamykał i wychodził.
Zaczęłam stukać paznokciami o ławkę, a ich dźwięk rozniósł się błyskawicznie po pomieszczeniu. Thomas spojrzał na mnie uśmiechając się łobuzersko.
Włożyłam słuchawki do uszu i jeszcze raz spojrzałam na zegarek. Jeszcze pięćdziesiąt dwie minuty. Leciało właśnie Słoń - Love Forever. Jego wszystkie piosenki były pojebane, ale
zawsze poprawiały mi humor. Zamknęłam oczy i pozwoliłam odpocząć moim myślą. Niestety nie na długo bo brunet obok mnie pozbawił mnie słuchawek.
- A ja co mam robić przez ten czas? -Zapytał.
- Nie wiem. Pisz lepiej pięćdziesiąt razy to zdanie. -Uśmiechnęłam się słodko i poszłam na koniec sali. Z torby wyjęłam dziennik gdzie bazgroiłam sobie,
kiedy mi się znudziło, czyli praktycznie na każdej lekcji.
Reszta kozy minęła mi błyskawicznie oddałam kartkę niskiemu nauczycielowi w okularach i łysiną na głowie i wyszłam. Rzując gumę do rzucia otwierałam usta by śpiewać
tekst piosenki ale nie wydawałam żadnego dźwięku.
**Rano**
- Raz, dwa, raz, dwa! Ruchy, ruchy! Jeszcze dwanaście kółek! Nie ociągać się! -Krzyczała nasza trenerka. Tutejsze wychowanie fizyczne to męczarnia. Nigdy frajda i
przyjemność. Zrobiliśmy już połowe kółek i jeszcze ten cholerny tuzin. Chodź miałam całkiem dobrą kondycję, takie ćwiczenia były męczące. Jeszcze wcześniej mielismy gimnstykę.
Nagle zobaczyłam zbliżających się dwóch policjantów w stronę naszej trenerki. Powiedzieli coś do niej, a ona nas zwołała.
- Vanessa Berkin. -Przeczytał z kartki facet w mundurze. Wystąpiłam na przód.
- Pojedziesz z nami.
Dziwne spojrzenia zaczęły na mnie padać. Spojrzałam na swój strój. Miałam na sobie szare, bawełniane dresy, czarną bluzkę sportową na ramiączka i tego samego koloru
reeboki za kostkę. Wzruszłyam ramionami i poszłam za policjantami do radjowozu.
- Zanieście jej rzeczy do pokoju. -Powiedział drugi policjant ,który ani razu sie jeszcze nie odezwał i zamknął drzwi od pojazdu. Kiedy ruszyliśmy wreszcie zniecierpliowiona spytałam:
- Co sie stało? Dlaczego mnie wieziecie na komisariat?
- Jesteś pierwsza na liście podejrzanych.
- Podejrzanych o co?
- O zabójstwo Amiry Dorcew.
- Co?! Ja jej nie zabiłam!
- Jedna osoba słyszała jak się kłóciłyście niedawno przed jej zamordowaniem.
- Ale ja wtedy poszłam sobie do przyjaciółki, ona żyła!
- Porozmawiamy na komendzie.
Reszta drogi minęła w ciszy. jak to Amira została zamordowana? Nie mieściło mi się to w głowie. Może nie była lubiana, ale żeby od razu kogoś pozbawić życia?
To jest chore.
Siedziałam w małym pokoiku z policjantką a po mojej prawej stronie było lustro. Wiedziałam, że inni się na nas gapią, widziałam to na filmach. Za mną, przy drzwiach był ochroniarz. Wkurzające, jakbym miała
jakieś szanse stąd uciec.
- Zacznijmy od początku. O co pokłóciłaś się z Amirą? -Zaczęła policjantka przede mną. Miała krótkie czarne włosy ,a do munduru doczepione "Bori Green".
- O chłopaka. Jej byłego.
- Możesz to rozwinąć?
- Nie chciała bym się z nim lepiej poznała. Kazała mi się trzymać od niego z dala.
- I wtedy się nie zgodziłaś i zadźgałaś nożem. Zwłoki wrzuciłaś za krzaki, za budynkiem. Tak było?
- Nie! Powiedziałam, że to nie jej sprawa i poszłam do przyjaciółki.
- Poszłaś do niej, aby nie podejrzewano cię o to?
- Już mówiłam, że nie! Moge wracać do ośrodka? Jestem już tu trzy godziny.
- Jak skończymy cię przesłuchiwać. Grasz w baseball? Może masz w pokoju kij?
- Gram, ale tylko na w-f i nie mam kija. Zresztą co to ma wspólnego z Amirą?
- Nie znaleźliśmy jeszcze narzędzia zbrodni.
Dopiero wieczorem mnie odwieźli spowrotem żegnając słowami "Będziemy mieli na ciebie oko i jak coś sobie przypomnisz natychmiast to zgłoś".
Burknęłam pod nosem aby spadali i poszłam do swojego pokoju. Kiedy otworzyłam drzwi Neomi podskoczyła.
- Nie strasz mnie.
- Sorki.
- Opowiadaj o co chodzi. -Usiadła po turecku.
- Zam.. Zamordowali Amirę na terenie szkoły. Podejrzewają mnie o to bo kłóciłam się z nią po spotkaniu z Thomasem na boisku.
Nic nie powiedziała patrzyła na mnie szeroko otwartmi oczami. Szok, zaskoczenie. To dało się wyczytać z jej twarzy. Współczuje osobie która znalazła jej trupa. Teraz
będzie miała koszmary do końca życia. Może i bredze, ale ja bym tak miała. Sine usta, blada skóra, zakrawione ciało... Fuj! Gadałyśmy już sporo, aż do pierwszej, gdy nagle
usłyszałyśmy pukanie. Spojrzałysmy po sobie. Raczej większośc uczniów boji się przechodzić korytarzem po jedenastej wieczorem bo moze być za to koza, gdy cię przyłapią.
Wtedy drzwi sie otworzyły.
_____________________
Przepraszam za wszystkie błędy i liczę, że rozdział się spodobał i napiszecie mi w komentarzach co przypadło wam do gustu a co nie ;/ Wiele to dla mnie znaczy i dziękuję za te 13 komentarzy pod 2 rozdziałem. Cóż to tyle :) Już wkrótce 4 rozdział :D Jeżeli chcecie być informowani o dalszych losach Vanessy obserwujcie bloga, lub zostawcie nazwę swojego bloga ;] A i zmieniłam zdjęcie w bohaterach Vanessy i Thomasa ;/ Pozdrawiam!
Rewelacja!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział;d nie spodziewałam się zabójstwa Amiry;o
czekam na nexta;p
ej, ja już nie mogę się doczekać, co będzie dalej! błagam, nie trzymaj długo w niepewności, bo ta akcja jest fantastyczna! świetny rozdział, jak zawsze :*
OdpowiedzUsuńCudny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego,pisz jak najszybciej :3
weny życzę :D
rozdział jest genialny! życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńKilka błędów było, ale i tak świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńAmira nie żyje ?! Masakra, tego się nie spodziewałam. Ciekawi mnie kto ją tak urządził. Czekam zniecierpliwiona. Poinformuj mnie o nn.
Jak Ty to wymyśliłaś?!
OdpowiedzUsuńAmira nie żyje? Co tu się właściwie dzieje...?
Oby nie było kolejnych zbrodni.
Fakt, błędów troszkę było, ale nie martw się tym. Radziłabym natomiast zmniejszyć trochę czcionkę, a także zmienić rodzaj, bo w tej nie ma polskich znaków.
Ale tak to piszesz świetnie.
Oby tak dalej!
Zapraszam do mnie:
www.kiyami-tenshi.blogspot.com
ogólnie o blogu- kocham kocham i jeszcze raz kocham..... czekam z niecierpliwością na kolejne działki... ;*
OdpowiedzUsuńhttp://friendshiploveandother.blogspot.com/
Fantastyczny, irytujący rozdział. ;))
OdpowiedzUsuńU mnie dwa nowe fragmenty.
Zapraszam, marsz-mendelsona.blogspot.com/
świetny, wciąga. :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, nowy post:
http://endless-world-of-emotions.blogspot.com/
No to co mi się podobało? Właściwie to wszystko.Całość, jest opisana bardzo lekko, podobami się charakter głównej bohaterki, choć niewiem czy jest w nim coś specyficznego. Piszesz dobre opisy, ogółem ciekawa fabuła, i interesujące wątki. Czekam z niecierpliwością na następny :* Przy okazji u mnie już prolog, więc zapraszam. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńhttp://beginning-of-the-eend.blogspot.com/
Wow ! To mnie zaskoczyłaś ! Zamordowano ją ? Naprawdę ? Czy to może jakiś śmieszny żart tej całej Amiry . . . ? Jeżeli nie, to ktoś próbuję ją wrobić, ciekawe kto . . . Rozdział naprawdę fascynujący ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! ;***
[ http://angels--versus--demons.blogspot.com/ ]